wtorek, 28 stycznia 2014

Welcome back czy coś.

7 miesięcy niepisania. Hm, bardzo długo, jak dla mnie. O, a propos pisania, muszę wreszcie napisać ten wiersz na konkurs :x.
No to chyba powinnam przeprosić wiernych czytelników. Nie martwcie się, mam ferie, a nie pamiętam linków do odchudzającego fbl ani drugiego bloga z opowiadaniami :c. Nie będę Was oszukiwać - to Przemek namówił mnie do ponownego tu pisania. Tak, znowu wyjeżdża do Egiptu, szczęściarz jeden. A ja tu będę marznąc..Dobra, nie będę, treningi na to nie pozwolą.

Jem sobie drugie śniadanie (o 11.00, tak), jestem po jednym treningu, po południu zrobię sobie drugi. Jogurt naturalny moim nowym przyjacielem. Może jakoś w drugim tygodniu zrobię sobie cały dzień na wodzie.
O, no i tego. Do końca ferii zrobię szpagat (nie, Awiżen, nie tak samo, jak miałam pobić rekord szkoły na 300m w zeszłym roku xD). Wczoraj rozciąganie szło mi wybitnie jak na mnie, a dziś bolą mnie te ścięgna, mięsnie czy co to tam jest. Ale cóż, jak boli, znaczy, że żyję.
Jeszcze tylko biegania mi potrzeba, ale jest za zimno, więc cisnę na skakance. I bardziej bolą mnie ręce od kręcenia niż nogi.

Wczoraj szesnastomiesięcznica :3.

Myślę, jak wyglądałabym w przedziałku na codzień.

Słuchanie dołujących piosenek samotnie wcale nie jest fajne.

"We all wanna be somebody"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz