poniedziałek, 31 grudnia 2012

Sylwester

Cześć, grubasy.
Tak, musiałam się dowartościować.
Jeszcze raz.

Witaj, ludu.

Dziś całkiem ok(jak na razie). Akurat w równowadze do wieczora.
Takie tam spotkanie Jagódki, idącej na trening.. Trochę pogadałyśmy, ale.. i tak jest dziura.
Baseeeen. No tak, duszno. Chlopak-arbuz dobrze pływający żabką i ładnie wskakujący do wody.
I chłopak-delifn, który może kształtem go nie przypominał, ale za to ruszał się dobrze technicznie.
I taki jakiś długonogi chudzielec, który w ogóle nie umie pływać kraulem <3.
I lakierów też nie umie wybierać :D.
W sumie ja też nie, jak to skwitowała mina mamy. Cóż.
Wycieczka i plany robienia pikniku.
Plany, taaak.
Duży ruch dzisiaj.
Nie narzekam.
Muffinki i częstowanie jakiegoś pana. Hmhm.

Kończę, bo zaraz zepsuję ziemniaki...Nie wiem,jak miałabym to zrobić, ale nikt nie wiedział, że można zważyc polewę czekoladową, dopoki wczoraj tego nie zaprezentowałam. No cóż. Chociaż muffinki wyszły jadalne.

Umieram na brzuch. I na heartache. Tak troszkę.

Mój brat jest głupi i nie chce sobie pomóc w grze dla inteligentnych ludzi <3.

Może dziś już nie napiszę, więc życzę szcześliwego Nowego Roku, szampańskiej zabawy i żeby Wam wszystkie kończyny porywało! :3

"Keeping my head up, looking forward
Reminiscing will get you nowhere
Never say never starting over
 It’s not perfect but it’s getting closer"
Właśnie to sobie wyję.



niedziela, 30 grudnia 2012

Sportowa niedziela

Jednak pobudka o ósmej nie była konsekwentna. Za fajny sen był.

Rano do kościoła. Taki tam Skóra :DD. I mama Mateusza, która mogłaby przestać piać w końcu, bomi niszczy dzieciństwo.

Hala, bo siłownia zamknięta :C. Spotkałam Kiełbasę (mama: Patrz, Parówa idzie! [...] No wiedziałam, że coś z szynką..), który szedłna basen. Hmhm.
Trochę nogi. Nie moja wina, że jak lecę w dół, to do siadu płotkarskiego albo szpagatu. Takie bramkarskie zboczenie.
Badminton z mamą. 113 . I to nie ja zepsułam :D.
Potem 10 minut, podczas których zmęczyłam się bardziej, niż na 1,5 godzinnym treningu. Jednak wymęczanie samego siebie jest męczące. Czyt. grać w tenisa ze ścianą. I te okrzyki ala Radwańska, szakalaka :D.
Na koniec trochę badmintona rodzinnie, ale seksistowsko. Co za porażka. xD

Zaraz obiad, a potem ciągamy tatę do fizyki i witrażu, a potem robimy muffinki na jutro :D.

Chcę Cię jutro spotkać. I tyle.

"You may have my number,
 You can take my name,
 But you’ll never have my heart."


sobota, 29 grudnia 2012

Kuraki

Hello again.

Wczoraj oczywiście spóźnione Kuraki, całkiem spoko. Lubię wbijać bratu.
Szukanie ciach w jego kartach piłkarskich, walki z piłką i gra w "głupiego Łukasza".
Oglądałysmy horror, który mi Mała zareklamowała, ale.. to nie był ten xD. Sierota i sierociniec to bardzo podobne tytuły.. Cóż, obejrzymy ten reklamowany w Sylwestra.
Opowiadania nie skończyłam, jestem dopiero na wstępie, który ma 4 strony. Szakalaka.
Byłam biegać, ale rozwaliłam sobie coś w kolanach. Ślisko.
Muszę dziś powycinać witraż, a raczej poprosić tatę, bo nie umiem równo wycinać nożykiem introligatorskim.
I jeszcze zamęczę dziś tatę z fizyką, niefajnie..
Idę na krótką randkę z historią i może dziś zajrzę do wosa, wypadałoby, by nie mieć tyle na głowie.
Petardują mi pod oknem. :3

Dziękuję, że próbujesz mi pomóc.

"I've become so numb without a soul"
Jestem sobie oziębła nawet z duszą. Ciekawe, co by było bez niej o.O.

piątek, 28 grudnia 2012

Traktor pole dyr dyr dyr .

Ale fajne niebo. Takie kolorowe. Lubię zachody słońca, choć te w mieście nie umywają się do wiejskich. Ciesz się tym, co masz.

Skejp po nocach jednak spoko.
Inka, Doma, Patryk, Przemek.
Takie trochę kamerki.
Jak Ty to robisz, że mój brat Cię słucha?! :o
Wprowadź się do mnie. I panuj nad nim.
Świeczki tak trochę <3.
I ogarnianie pokoi. Szakalaka.

Pod koniec kamerkowanie się z pierwszymi trzema osobami.
Śpiewanie piosenki o traktorze przez Patryka.
Jestem kojonem, ta.

Właśnie skończyłam czytać słownik ortograficzny. Tak, zachęcił mnie bardziej, niż podręcznik od wosa, religii i fizyki. Fizyka, haha! -.-
Tak trochę gramatyka i słowotwórstwo do olimpiady się przyda, czyli dwie rzeczy, których nie umiem w ogóle.

Mam ochotę napisać opowiadanie, nawet mam pomysł, co prawda, niedokończony, ale zawsze coś, prawda? Nie zdziwcie się więc, jeśli za kilka godzin wyląduje tu dość długi wpis.

6 prac klasowych w ciągu tych niecałych 3 tygodni szkoły. Traktor pole dyr dyr dyr.

Niedługo przychodzą Kuraki i będzie spotkanie organizacyjne w sprawie Sylwestra. Strzelam, że będzie beznadziejny.

Wreszcie gadu zaczęło współpracować.

"Wierzę w to, że Ty i ja obudzimy nowy dzień."


czwartek, 27 grudnia 2012

Święta, święta i po świętach

Hejka.

Wczorajszy(albo przedwczorajszy) sen był dziwny. Nie chcę o nim opowiadać, ale motywy się powtarzają. To coś znaczy?
Trenerzy, szkoła, nieogarnięcie, budynek starej szkoły i ktoś jeszcze. Hm.
Jestem nieogarnięta i nie przeprowadzilam z wujkiem wywiadu :c.

Pobudka o 5.25. W nocy jakiś debil do mnie dzwonił. Ale jakoś zła nie byłam. Hm. Jaki kochany <3. To tak w ramach niezanudzenia mnie? :> Albo po prostu spać nie mogłeś.. Jednak wolę tę słodszą opcję. Słodziak taki trochę :3.

Plany na dzisiejszy dzień (które i tak do konca nie wypaliły, pozdrawiam odciski i lenia):
5.45-8.00- z Inką, stare miasto, kanał i te sprawy
Spogo, spogo xD.
Nie ma co, kreski to my umiemy robić.
Potem miała być siłownia, ale nie chciało mi się ruszyć czterech liter, powiedzmy sobie wprost. I tak dziś hala i sobie poodbijam w tenisa i potem basen. Jaka ja jestem leniwa..
Niedługo się ogarnę i pójdę do Multikina albo najpierw na basen i popatrzę na foki. Taa.

Jest ciemno i pada i wcale nie miałabym ochoty wychodzić. Ale pójdę tam z radością because of You. Sialala, dobra piosenka tak nawiasem mówiąc.

3 miesiące brzmi całkiem ładnie. Takie ćwierć roku. Ćwierć roku jestem szczęśliwa. Dziękuję Ci za to.

"Tu chodzi o to by od siebie
nie upaść za daleko
kiedy długo drugie
 nie widzi pierwszego."

wtorek, 25 grudnia 2012

Boże Narodzenie

Obawy były uzasadnione.
Na pasterkę poszłam pół godziny wcześniej, żeby siedzieć.
Jakieś czytania dwa były i piosenki. "Jezu, tyś jest światłością mej duszy." I od razu wspomnienia. I wyłapywanie, kiedy wzięły źle oddech. Matko, robię się drugą panią Kasią :o.
Druga piosenka fajna, ale nie pamiętam już słów :c.
Uratowały mnie chyba zmieniające kolor lampki na choinkach.. Zdążyłam do Mszy ogarnąć, na jaki kolor się zmieniały, jak je ułożyć w trzy koło siebie (zmieniała się np. na czerwono i szukałam bombek, które w lini prostej też akurat zmieniły się na ten kolor), które się nie zmieniają i w którym rzędzie, na której choince.
Ten ksiądz przeciągający syyyylaaaabyyyy. Masakra -.-.
Tak mi oczy latały, że nie mogłam utrzymac wzorku na czymś dłużej, niż pół minuty.
Grr.
Po komunii mi się odechciało spać i po powrocie do domu napiłam się barszczyku, czytałam książkę i pisałam z Przemkiem, który siedział alone pod choinką jako prezent. No.. może niezupełnie.

Mega dziwny sen.
Pisałam kartkówkę z fizyki. Były 3 zadania. Byłam w połowie pierwszego, gdy klasa skończyła pisać kartkówkę. Pani pozwoliła mi pisać dłużej i przesiadłam się do przodu. Ostatnie zadanie było z anionami i kationami metali, do którego to zadania potrzebny był układ pierwiastków. o.O
Gdy skończyłam pisać, pani wywołała mnie do odpowiedzi. Zgłosiłam erkę. Do odpowiedzi pani szukała chętnych. Zgłosiła się Zuzia, co w sumie nawet we śnie nie jest dziwne. Tak się na nią spojrzałam i "Ta to zawsze kujoni.". Ona się popłakała i chciała wołać tatę, żeby ze mną porozmawiał o moim skandalicznym zachowaniu.
Spojrzałam na resztę klasy. Zobaczyłam tam kilka nowych twarzy, a i stare, z podstawówki. Magdę M. i Sebusia. Zdziwiłam się na nich widok. W końcu nie wiem, co ich tam sprowadziło.
Kolejne były wfy.
Otwieram moją szafkę, a tam jakieś męskie rzeczy. Ja taka zdziwiona i skonsternowana, bo w szafce był mój stanik (o.O) i patrzę wokół. Pełno nieznajomych ludzi. Nagle podchodzi do mnie jakaś dziewczyna, spokojnie zabiera sobie swoje rzeczy. Mówi, że dostała szafkę ze mną, bo wcześniej miała z jakimś chlopakiem. Spytałam się, z jakim? A ta, że z Przemkiem S. i czy go znam. Ekhem.
Była zima.Wybiegłam w krótkich spodenkach i bluzce ze szkoły, gdzie ujrzałam stojącego przed drzwiami trenera. Pani Ola powiedziała mi, że moja klasa już poszła i kazała mibiec w tamtą stronę. Zrobiłam tak i biegłam działkami w drodze do św. Floriana.
Po czym obudziłam się. Hmm.

Dziś nudno. Chodzenie dookoła stołu jako najbardziej ruchowe zajęcia u babci ever.

Własnie jem sobie białe michałki i gadam z Inką, z którą umówiłam się o 5.45 na sesję, hahaha. Umrę, a nie wstanę <3. No dobra, wstanę. Postaram się.

Idę gadać z Pszemkiem na skejpie, dawno mnie nie widział, siems.

"Give me your love."




poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wigilia

Cześć, jestem no-lifem i w Wigilę jestem przy kompie. Uhm, a raczej wpadłam na chwilę.

Życzę Wam wesołych, pogodnych, spędzonych w rodzinnej atmosferze Świąt, zdrowia i miłości. Obszernych żołądków i obfitej wigilinej kolacji ( o ile ktoś jeszcze nie jadł), która pójdzie gdzie tam chcecie.


Wczoraj kochana Asia :3. I tak Wam nie wierzę, ale sialalala. Jestem dobrą motywatorką i się cieszę.
Dobre rozmowy z oboma Przemkami, którzy się nie znają, a mają takie same zachowania w różnych sytuacjach. Klątwa imienia?

Dzień do wyjazdu o 13 całkiem nudny.
Jestem sobie u babci, brat gra w Call of Duty, starsi gadają o czymś nieciekawym.
Dzielenie się opłatkiem. Moje poplątane życzenia, taaa <3. "Miłego Przemka". Jednak brat jedyny normalny o.O.
Kolacja wigilijna. Zasadniczo prawie nic nie zjadłam. Dużo ryb, więc tym bardziej nic. Pierożki i inne niemięsowate rzeczy, owszem, ale mało.
Babcia ma nosa do perfumów. Tak sobie ładnie pachnę teraz :D. Szaszasza, wreszcie dostałam wybrane we wrześniu prezenty. I ten zaciesz brata przy otrzymaniu prezentów :D. Wujek mistrz <3. Uwielbiam jego aktorstwo, sialalala.
"Ładnie w tym wyglądasz"
"Gdybym nie był Twoim ojcem, zakochałbym się w Tobie."
Loool. Pewnie, pewnie.
Tak ogólnie jest dobrze. Wszyscy się jarają świeczką. Nawet wujkowi się spodobała, a on na wszystko kręcił nosem. :o
Aaaa, sprzedam słodycze. Wszystkie, poza dwoma czekoladami. No, i Kinderki zachowam, bo Kinderki są do okazywania miłości. I jak tu nie przytyć? >.<
Chce mi się spać i nie wiem, czy wytrzymam do pasterki. Ale nie wypada już zasypiać w kościele.

Kończę, rodzinnie to rodzinnie.
Wesołych :>.

"All I want for Christmas is you."

niedziela, 23 grudnia 2012

Przeddzień przeddnia

Hej.
Mam potrzebę socjalizacji, jak mi ktoś wczoraj powiedział. W sumie już mi przeszło, ale tak tylko mówię, żebyście się nie zdziwili, gdybym nagle walnęła tu jakieś opowiadanie.

Lumos zostanie zniszczony po świętach. Trochę szkoda, bo jakieś 3-4 lata tam się było.. Biedny Przemek, co jest do niego strasznie przywiązany :C.

Dziś wymykanie się w trakcie psalmu (akurat był jakiś mężczyzna, co ładnie śpiewał, grr.) do plebanii i szukanie biuletynów, taa. Śpiewanie nieznanych mi piosenek, a co tam, mam śpiewac blisko mikrofonu nie znając rytmu, czemu nie? -.-
Trochę mega ślisko.
Jakby mroźny wiatr nie bił mnie po twarzy byłoby stosunkowo przyjemnie. Daremne marzenia.
Nie umiem pakować prezentów, sialala.
Nie chce mi się czytać, nic mi się nie chce. Pogadałabym sobie z kimś, objęta jego ramieniem. Może kiedyś..
Wszyscy robią pełno jedzenia, które i tak nie będzie zjedzone, więc tylko się zmarnuje. Tyle świnek i kurczaczków..
Jutro do babć. "Babciu, ale ja nie jestem głodna". Już to widzę..

Dziwne sny mnie prześladują. Przykładowo dziś śniła mi się Ala, robiąca dziwne małpie ruchy na trzech barierkach, a naprzeciwko niej jakiś dres. Gdy do niego podeszłam przede mną zrobiła się wielka góra. Podeszłam pod nią i na końcu zrobiłam przewrót w przód i złamałam okulary o.O. Jakaś logiczna intepretacja?

Dobra, kończę Was nudzić.

"Kobieta jest dla faceta jak książka - jeśli nie zaciekawi go okładka. nie będzie chciał jej przeczytać."
Czyżby Arbuz nie był facetem?! :O

sobota, 22 grudnia 2012

Eloszki.
Ten dzień tak mi się dłuży, że nie wiem już, co mam robić.
A, jestem sobie na diecie.
W sensie nie jem nic szybkowo-mięsnego. Żywię się płatkami owsianymi, pestkami dyni i innymi duperelami dla ptaków. Niedobre to strasznie, ale zapycha brzuch i że niby węglowodany. Bez mięsa stracę masę mięśniową (ta, żebym jeszcze jakąś miała), będę miała anemię i takie tam. A co tam.
W sumie i tak nie opłaca się nie jeść słodyczy, bo zaraz święta i znowu będzie dziesięć kilo słodyczy :/. A przecież nic nie może się marnować, nono. Będzie do przekupywania brata.
Koniec rozkminy na temat jedzenia.
Jakby ktoś potrzebował obieraczki, to się zgłaszać. Pieczarki, owoce, warzywa, ziemniaki. Jak kto woli.
Zaraz idę pomóc mamie zrobić makowca chyba albo jakieś inne ciasto, po którym będzie miska do wylizania. Taa, dieta. No cóż. Surowe ciasto jest chyba mniej kaloryczne niż jakaś szynka. Fuuu. Jak można to jeść?
Czytam kolejną książkę, już mnie to nudzi. Jest mi w takim stopniu nudno, że miałam myśl, by sięgnąć po słownik i pouczyć się fleksji do konkursu, hahah, NIE. Jestem sierotą i nie mogłam znaleźć na stronie informacji, kiedy jest wojewódzki etap. Może to wczesna ślepota z powodu braku mięsa?
Nawet spanie nie pomogło. o.O
Jest mi zimno, nudno i .. miałam wcześniej na to jakiś przysłówek, ale zapomniałam. Skleroza nie jest wynikiem braku świnek w jadłospisie, prawda?
Spotkałam dziś Madzię F., jak byłam po zakupy. Dawno się nie widziałyśmy, tak w sumie.
Nie chce mi się jeść, co jest w sumie nowością. Hm.
Choinka ubrana, dom posprzątany. Nie czuję tych Świąt. Tak bardziej, niż normalnie.

I nie poszłam na trusowską wigilię, bo źle się czułam. :c

Dwa miesiące to wystarczająco dużo, by się znudzić człowiekiem.

Zdrowiej, Inka, będę mogła szybciej Cię zabić.

Tak w ogole, chciałam polecić książkę "Ja, diablica". No, nie będe się bardziej rozpisywać. Jak się zdacie na mój gust, to albo pożałujcie albo nie. Taa, elokwentne.

"-Latanie.. jest jak pierwsza miłość. Jak zakochanie. Nie umiałem znaleźć porównania, dopóki Cię nie spotkałem."
Oryginalnie. Fajnie. Beleth <3.




piątek, 21 grudnia 2012

Wigilia klasowa

Wczoraj nie pisałam, bo nie miałam kiedy.
Kartkówka z infy -.-. Pozdrawiam pisanie z tematów, których się nie miało w zeszycie.
Kartkówka z fizyki. Chyba będzie 6 :3. Jestem z siebie dumna, bo wyprowadziłam wzór na ciśnienie hydrostatyczne, z którym męczyłam się dwie godziny. Dzięki, tatku :*.
Praca klasowa z geografii. Teoria całkiem okej, gorzej z mapą. Na 15 trezeba mieć 8 dobrze, żeby mieć dóję. Witaj, pało. <3
Po szkole całkiem mile spędzony czas do dziewiętnastej.
Spotkanie Bajry, Radzisza, taty Radzisza, Darii i innych dziwnych osób. Nawalanie się bokserskimi długopisami :3. Świeczki i przebiegły plan, hmhm. Że niby mam czekać do 24.12? :c
Tak trochę fajnie :>.
Ale i tak Cię zabiję. Choć tak, miałeś motywy.
Szukanie prezentów dla różnych ludzi. Hmhm.

Dziś klasowa wigilia na 9.00. Wstałam o 7.00, by coś skończyć. O 8.30 zaczęłam się ubierać, przy czym rajstopy nie chciały współpracować i doipiero 4 para była ogarnięta -.-. Do sieci po sztućce, oczywiście, nie mogło być tak łatwo. Zostawiłam kasę w domu. Znowu do góry i w dół biegiem, by zaraz pokonać tą samą trasę. W szatni spotkałam Adama, który rozwalił kubek. W sumie tylko 5 minut spóźnienia.
Pierniczki :3.
Tak trochę życzeniowo. "Zdrowia, szczęścia, pomarańczy, niech Ci Przemek nago tańczy." "Ale on nie umie tańczyć :c".
"Dzieci.. ale wszystko w swoim czasie". Tomaszu :D.
Śpiewanie kolęd i piosenek o końcu świata. Asia love max :3. Nie smutaj już, tylko otwórz w normalną Wigilię :).
Życzenia z panem Tomkiem, hmhm.. "Żebyś zmieniła zdanie." Ech..

Szczęściarze zdążyli na autobus.

Idę poczytać ksiażkę, która jest fajna, bo o piekle :D. W sensie nie, żebym była jaką... dobra, pogrążam się.
A potem sprzątanie. Super :c.

""Nie ma już i nie będzie tego więcej."



środa, 19 grudnia 2012

Koniec

Najpierw ta przyjemniejsza część, czyli szkoła.
Zasadniczo trzy kartkówki i pk. Nie było tak źle.
Perfekcyjna kartkówka z techniki - z otwartym zeszytem i kartkówką koleżanki.
Potem czekanie prawie pół godziny na kogoś, kto sobie ładował telefon w łazience..

Do biblioteki, a potem po buty. Wszystkie buty przecenione, tylko czarne nie. Paradoks? Mam nadzieję, że się nie zabije.. A jeszcze niedawno mówiłam, że nie będę nosić obcasów, koturnów i tego typu spraw. Ludzie się zmieniają, czasy się zmieniają.
Na trening.
Gdy zobaczyłam grające dziewczyny zrobiło mi się żal. A to był dopiero początek. Po meczu, jak zwykle na ławkach siadamy. Spojrzałam na Izę i już miałam łzy w oczach. Jeszcze jakoś się trzymałam, dopóki nie spojrzałam właśnie na nią i na Patrycję.
Dostałam dyplom od zespołu. Misiu i Dżery mnie nawet przytulili. I dziewczyny.
Nie umiem udawać, że nic nie czuję i nic mnie nie rusza. Iza musiała szybko iść, więc tylko się mocno przytuliłyśmy.
Z Patrycją... zaczęłyśmy płakać jak bobry. Tyle lat, tyle sytuacji, kłótni, godzeń; tyle obozów, turniejów, treningów, na których byłśmy razem. Ta więź dzięki której wiedziałyśmy, co druga chce powiedzieć. Mimo, że to już nie to, co kiedyś, nadal było silne. Dziś dostałam tego dowód.

Wiecie jak trudno rozstać się z czymś, co już jest dla Ciebie codziennością?
Jaka wewnętrzna walka się w Tobie toczy?
Jak wielki ból sprawiają wszystkie wspomnienia?

Dziękuję Wam laski. Za wszystko. Nie będę powtarzać mojej przemowy, ale pamiętajcie moje słowa: Jesteście rodziną, musicie być razem i wzajemnie się wspierać.
Dziękuję:
Bajrze, za jej "cztery sery" i chwile z tym związane,
Dudu, za jej uczenie się gwiazdy i inteligentne odpowiedzi (-Gdzie mój telefon? -W telefonowni.)
Natt, za ciągłe farbowanie włosów,
Dorocie, za filmik w Gdańsku i serdeczność. Przepraszam Cię za wszystko,
Wice, za to, że jest naszym kapitanem i dwoi się i troi, by nam było dobrze. Trusowa mamuśka,
Pałce, za jej charakter i wybijanie mi wszystkich części ciała po kolei,
Marysi, za jej uśmiech dziecka, za optymizm i fryzury,
Madzi, za jej wszędobylstwo, za Magdę Gessler, za Tinkę, za drugiego trenera,
Ali, za bramkarstwo, za wspólne rozgrzewki,
Marcie, za bycie młodszą trusowiczką,
Małej, za to, że choć czasem na siebie warczałyśmy dochodziłyśmy do porozumienia,
DeSze(?), za bycie wyjątkową DeHą,
Olszy, za dziwne rozmowy i ładne nogi,
Madzi Sz., za bycie zboczonym pyskatym skrzatem,
Julii, za oczy i skrzydło,
Kruszkowi, za smyrania i masaże, od których strzykało mi coś w kręgosłupie,
Jadzi, za PW, za rozumienie mnie, za pocieszanie, za bycie obok, kiedy Cię potrzebowałam,
Izie, za rozmowy o P., za czerwone Frugo, za materace, za wszystko,
Pati, mojemu Pasibrzuchowi, za to, że była moją pierwszą trusową przyjaciółką, za bramkarkę, za rozegranie, za wszystkie momenty, o których pamiętamy, za ziemniaki, za Kielce, za Titanica, za rozciąganie, za fasolki (została mi ostatnia), za śmiech, za sok z Biedry, za dychę, której  nigdy nie oddałaś, za kłótnie, za całokształt, za to, że potrafiłaś się postawić, za wyrażanie swojego zdania, za śpiew, za masaże i smyranka pierwszej klasy, za wszystko. Nie zapomnij.
Kiedyś założyłyśmy się o to, że nie zrezygnuję. Mimo, że zawsze dążę do wygranej, tego zakładu wolałabym nie wygrać..

Coś się zaczyna, coś się kończy. W sobotę wpadam na trusową wigilię, a potem.. a potem nie wiem. Dziwnie będzie mi żyć bez treningów. W nich zawiera się 3,5 roku mojej pracy, ćwiczeń, bólu i radości. Trenowałam od samiutkiego początku. Pamiętam, jak nie wiedziałyśmy, czy Elvis jest chłopakiem, czy dziewczyną, jak trener uczył nas rzucać z wyskoku, jak grałam w polu, jak byłyśmy w Gardeii/Gardeji i rysowałyśmy numerki na koszulkach kredą...Będzie mi brakowało piosenek podczas meczu, krzyczenia z bramki, kroku dostawnego, obrywania piłkami.
Będę miała wolne popołudnia, które będę musiała sobie czymś zapełnić. Potrzebny mi ktoś do tego, ktoś, kto zapełni mi ten czas.
Wspomnienia. Mnóstwo wspomnień.

A teraz mała odskocznia, jutro pk z geo, trzeba się nauczyć na szóstkę, to może powalczymy o średnią.


Potrzebuję Cię teraz, lecz Ciebie nie ma..

"To juz jest koniec, nie ma już nic."






wtorek, 18 grudnia 2012

A Ty trzy.

Nie skręciłam nogi.
Na wfie całe 8 osób. Spiewanie kolęd i granie na gitarze.
Matma, czyli śpiewanie kolędy na dziwne coś ze szkoły. Jakaś nieznana piosenka, co to wgle -.-. Oktawa. Siemango. Będę basem, jak Daruś.
Polak. Powtórzenie o imiesłowach. Fajnie się dowiedzieć tego samego dnia, że jednak nie ma pracy klasowej, bo jest przełożona.
Tymczasem terminy prac klasowych na luty lecą. Pozderki.
Historia. Co by powiedział Daro, gdyby zobaczył, że jego kapitanem jest kobieta? "No bez jaj!". Nie ma to jak dostać plusa za niekontrolowaną wypowiedź. :D
Polski zamiast biologii. Praca w grupach? Nie,coś z Zemsty.
Religia, czyli test Adama.
Na angielskim powtórzenie, nie będzie pk, jak słodko :3
Ktoś się myje i nie odbiera telefonów.. I smutno.

Kupowanie prezentów. I ten moment, gdy nie wiesz, co komu wziąć.. Najmniej kłopotów sprawiła mama, która jasno określiła, co chciała.

Trzeba ogarnąć niemca, lekturę przeczytać, bo nie zrozumiałam, technikę (ktoś wie, z czego?). I imiesłowy. Love -.-


Inka jest Ebilem :3. W piątek jednak będzie fajnie :D

"Chodzi o to
By pierwsze chciało słuchać
Co mu to drugie
 powiedzieć chce do ucha"

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Mikołajkowy

Cześć, dzioby.
Turniej w dziewiątce. Hehsy. Super grupa - Kwidzyn, Sadlinki (dwa pierwsze miejsca w Kęsowie) i my. Lotek miał w grupie Czersk i Ryjewo. Taa, sprawiedliwość przede wszystkim. Trochę  mu zrzedła mina, jak wygrałyśmy wszystkie mecze w grupie (no, z Kwidzynem zremisowałyśmy, ale miałyśmy lepszy bilans bramek z Sadlinkami. Może nie udało się spełnić mojego minimarzenia i wygrać z Kwidzynem, ale chociaż remis. Po trzech latach porażek.). Spotkałysmy się w finale z Lotkiem. Wygrałyśmy.. dziewięcioma? 5 bramek przez 27 minut :3. Trochę dwie cioterskie bramki. I gleba. No spoko. Prawie przekroczyłam połowę, bo grałam w polu z dziewczynami, bo nie miały do kogo podać.
I ludzie z trybun -.-."Ej, szesnastka, te, zielona! Słyszysz mnie! Odpowiedz. Dobra dupa z Ciebie. Fajne masz cycki. Ej, szesnastka.". Taaa, dupa Uszatego, Barry -.-.
Liony zamiast medali, czemu nie.
Patryk jest zarośniętym nieczułym pajacem :c. Za krótko gadaliśmy, zdecydowanie. "Mogę się przytulić?"
Wsiadłam trochę nie w ten autobus, co trzeba, ale dojechałam.
Ślisko (jednak tak) strasznie, takie poharatane lodowisko. Masakra poprostu Jutro wfy na 7.10. Hehs. Skręcę nogę, schodząc tą górką po ciemku.
Do szkoły i trochę mru :>. Rozmowa z tatą. Top secret i takie tam.

Basen na 20.30. Ech. Trzeba się nauczyć na biologię i na pk z imiesłowów, czyli obie rzeczy, o których nie mam bladego pojęcia. No to ciao. :3

Kocham Inkę i jej ogarnięcie xD. Olrk .
Nie tylko ją,  żeby nie było.

"Dlaczego tak jest, że najpiękniejsze chwile życie psuje na siłę?"


niedziela, 16 grudnia 2012

Śnieg

Taki tam skajpaj do północy z Przemkiem :3.
Jak można zrobić szach-mat w grze, o której zasadach nie ma się bladego pojęcia? :o

Wreszcie spadł śnieg, który się lepi. Oczywiście na osiedlu już wielka kula od bałwana. Wspomnienia, gdy kiedyś ulepiliśmy tak dużą kulę, że w piątkę musieliśmy ją pchać. *.* Skrzypienie śniegu pod nogami teżjest prawidłowe.
Nawet ciepło na dworze. O ile można powiedzieć, że jest ciepło zimą.
Mama woła na obiad, a potem do nauki. Trzeba wreszcie zasiąść(?) do książek, bo moje lenistwo zaczyna mnie przerażać.
Na 16.00 Msza szkolna. Jak zwykle zadymią, a mi się będzie kręcić w głowie.
No cóż.

"Kocham Cię, kochanie moje."

sobota, 15 grudnia 2012

Leń

Mój internet jest dziś kapryśny.
Spanie do południa i czytanie w łózku do14, to coś, co mnie uszczęśliwiło.
W sumie nie czytałam tylko do 14-tej,tylko praktycznie cały dzień. Ktoś prosił o notkę, więc ją ma.
Dymitr powiedział Rose "Miłość przemija. Moja się skończyła." </3
Zasadniczo nie napiszę już nic wartego uwagi, bo zaraz zacznę gadać na skejpie, jak już się ktoś ogarnie.

"Jeśli nauczyłam się czegoś o miłości, to tego, że była nietrwała i mogła się skończyć w każdej chwili, jak wiele innych rzeczy w życiu."

piątek, 14 grudnia 2012

Koncert

Właśnie wróciłam z koncertu. Śmierdzę starym kościołem i wcinam czekoladę. Będę gruba. Jeszcze grubsza. Na Polsacie leci Eragon, ale nawet go nie oglądam, bo tak zepsuli tę książkę filmem, że o matko. Beznadziejnie :/. A książka była świetna. Jedna z lepszych, jakie czytałam. A czytam dużo.
Rano do szkoły. Milion pytań, dlaczego przyszłam, skoro nie musiałam. Teoretycznie, bo lekcje. Praktycznie ciut inaczej.
Matma i Petuch z Darem :D.
Na geografii narzekająca na frekwencję pani. Nie no, całkiem spoko.
Do domku. "Materiał jest prosty. Do ogarnięcia nawet dla Dara, mówię Ci." Pocieszenie level hard :D. Dzięki, Przemek.
Na 12 na próbę do katedry. Pani Kasia spóźniła się o jakieś 40 min. Miała trwać (próba) do 14, oczywiście nie skończyła się o planowanej porze, tylko za kwadrans trzecia, co mnie wkur..zyło. Inni też mają swoje plany i na pewno nie są to marzenia o siedzeniu w katedrze.
Poza tym całkiem miło. Zwiedzanie czołgu.
Przenośna grzałka :>. Jaki kochany :3.
Powrót z Nowowiejskiej na starówkę, z niej do starego ratusza, po czym znowu na starówkę... Ciemno, zimno i samotno. Myślałam, że zabiję Adama, jak go dorwałam.
Ciemne kąty i gra w kli-kla-klo o to, gdzie idziemy. Wygrałam, ale co z tego miałam? Nic, bo i tak tam nie poszliśmy -.-.
Godzinę siedzieliśmy w kawiarence. Pytanie/ wyzwanie z Adamem, hahah :D. Świeczka!
PSS, a potem włam do Aniołów. Przebieranie się z Asią. 5 warstw, spoko.. Słuchanie rozmów Adamów przez szyb.
Na próbę pani znowu się spóźniła, bo jakżeby inaczej...
Danielek i jego perfumy :3.
-Dam mu je kiedyś.
-Okok. :3
-Wtedy się od niego nie odkleisz.
-Myślisz, że teraz się odklejam?
-No ale wtedy jeszcze bardziej.
-Ej no.. Możesz zrobić mi przyjemność.
-Zależy jaką.
Ja nie miałam na myśli czegoś zboczonego tym razem :C.
Koncert, pełno ludzi. Kocham wbijać i przekomarzać się z Elą :3. "Dla Ciebie to ksiądz, a może on jest czyimś wujkiem?"
-Może ściągnie to futro z fretek.
-Prędzej makaron.
(usłyszała frytek). Taki trochę lol xD.
Owacje na stojąco, miło.
Podwiózł mnie tata Turusia. Rozmowy o zostaniu przez Adama policjantem. Namawianie na śpiewaka. Jego tata grał królewnę w przedstawieniu xD. Na 30 osób 2 chłopaków i nikt nie umiał zagrać królewny, więc zrobił to Adamowy tata. :DD
Idę zrobić coś... szalonego. (To nie jest szalone, ale nie chcę się jeszcze zdradzać). :D
A potem czytu czytu.
Pa, lofciaki.

Ciepły uśmiech potrafi być sprawcą radości w sercu.


"Odwaga to cenny przymiot, ale czasem lepiej uciec się do rozumu."

czwartek, 13 grudnia 2012

The last day.

Raniutko na pierwszym piętrze całkiem spoko. Kulturalna pani księgowa, czy jakaś tam inna.
Rano na chemię - kartkówka z soli. Wydawała się łatwa, więc pewnie znając siebie coś zepsułam.
Z wczorajszej p.k. 4+. Dlaczego? Bo Siarka ma 16u według moich obliczeń, co zepsuło mi całe zadanie. -.- 0,5 pkt do piątki.
Po chemii do domu i zaraz potem do alergologa. 0,35, a 35sekund igły w ciele. :/ Czytu czytu :3.
Perfekcyjny powrót na 17. W domu. Czytu, śpiewu i pisu.
Na 15 na próbę. Takie ciut spóźnienie. Nie moja wina, że listonosz mnie śledził i musiałam go zgubić :/.
Przegrałam zakład z mamą [*]. Ale trafił, nieważne, że z podpowiedzią pani z parteru.. Chociaż nie, ważne. To się nie liczy.
3 godzinna próba. Moje gardło umarło. Mówię gorzej niż Filip w trakcie mutacji. Pomocy.
Adam i jego solówki, hahah :D.
Powrót z Zuzią i Adamem. Dobry dialog.
-Ooo, tu są zajebiste kurczaki!
-Ja jestem zajebista.
-Pasztet jest zajebisty.
-Sam jesteś pasztet.
-Sama jesteś zajebista.
Adam, uwielbiam nasze dialogi :3

Jutro koncert i 5h prób, so sweet. Wrócę o 21. Jak cudownie.

Pozderki dla Adama i Przemka, bo.. dobra, choć tu nie będe wredna, znajcie mą dobroć :3.

Wie ktoś może, czemu nie było mnie w zeszłym tygodniu w szkole? Bo nie pamiętam o.O.

"I'm here without you baby,
But you're still on my lonely mind."

środa, 12 grudnia 2012

Złodziej ciepełka

Zapomniałabym.
Po próbie, stojąc na dworze (Asia, Zuzia, Hania, Adamy i ja), Asia chodzi, wyciąga łapki jak kociak i "Złodziej ciepełka!". Co brzmiało jak "Słodzi mi pałkę".. xD
Zuźka przeklnęła :ooo.
Oczywiście nie omieszkałam o tym powiadomić klasowej ekipy.
- Wgle przed chwilą Zuźka przeklnęła, cuzjecie to?! :O
A tu ksiądz biskup idzie.. Wszyscy "Szczęść Boże" i w bekę. No tak. Powodzenia Zuzia :D.
No, to na tyle.
xoxo

12.12.12r.

Zimnozimnozimno.
Jarajmy się datą.
Na Mszy fajna ostatnia piosenka, taka pozytywna.
Angol całkiem w porządku, nie licząc smutnej Eli.
Niemiecki. Dwie strony samych słówek do nauczenia, jak fajnie.
Przerwa przed polskim.. Eluś, jestem z Tobą całym sercem. Twój dziadek na pewno jest już teraz w Niebie i nie chce, żebyś się smuciła.
Pierwsze zastępstwo za polski z o. Jarkiem. Film, i inne fajne rzeczy.
Drugie zastępstwo mniej fajne, bo angol. Taka trochę 12:12. 12.12.12r. "Pomyśl życzenie". Razem.
Fizyka, czyli kartkówki nie było, za to jakieś II prawo dynamiki Newtona owszem. Znowu nic nie rozumiem, so horny <3.
Chemia z Elą - pisanie pk. Takie troche dzikie zadania. Ale dzięki, Petuch :3. Bez Ciebie nie wiedziałabym, co zrobić. A, i podziękuję Mateuszowi, chociaż i tak tego nie przeczyta, bo mi powiedział, że jak higroskopijny, to też zwęgla oraz to, że jeśli polejesz sobie łapę wodorotlenkiem, to neutralizuje się to (to to, hahah ~pani od fizyki. Nie skomentuję.) za pomocą kwasu. A że taka odpowiedź była, to ją zaznaczyłam. Jak będzie źle, to.. jeszcze nie wiem, ale wymyślę jakieś tortury.
-Yyy, proszę pani, bo Przemek prosił, żebym przekazała, że on zaliczy tę pk za tydzień.
-Za tydzień nie ma popraw. Niech spada. Zresztą, nic takiego ze mną nie uzgadniał. Co Ty, jesteś jego adwokatem?
(późniejszy komentarz Els: Mogłaś powiedzieć "Nie jestem jego adwokatem, jestem jego dziewczyną." :D)
Tak więc, Przemku, skończyło się przymykanie oka na spóźnienia na chemię :P
Totalne nieogarnięcie.
"O nie, nie wzięłam portfela z torebki, jak ja kupię bilet?!"
"Yyy, no masz dom po drodze.."
Taa.
Taka trochę droga na starówkę z Elą. Piekarnia, szczekanie, Agatka.
W katedrze dwie godziny śpiewu. Zimno strasznie. Danielek pożyczył mi rękawiczki, uprzednio wykręciwszy mi wybitego kciuka (-Mam ten palec wybity debilu. -Wiem, słyszałem.[Mówiłeś mu?]) i wykorzystawszy to, by zepchnąć mnie za jego pomocą ze schodów. Nawet Twój Adidas Ci tego nie rekompensuje. Moje gardło. Będę chora. Adamy w roli falsetów i basów. Śpiewanie tenorem nie jest takie złe :D. Oni śpiewają to najwyżej jak umieją, a ja śrendio nisko o.O. Trochę to dziwne, noale. Dziwne rozmowy z o.Jarkiem.
Podwiezienie Turusia i mnie przez tatę Zuzi. Ciepełko :3.

Teraz wdycham sobie zapachowe świeczki, zaraz idę zrobić lekcje i przepisać te, na których mnie nie było i może nawet pouczę się soli, hahah. Żartuję, idę poczytać książkę.

Stęskniłam się za tym, kiedy mieliśmy czas.

Taki słodziak na poprawę humoru :3.

"Miłość nie pozwala rezygnować."


wtorek, 11 grudnia 2012

Kilka prostych prawd

Wczoraj wieczorem zadzwonił do mnie Miłosz, co było dość dziwne, ba, niespotykane. Gadka o wszystkim. Jednak mimo częstotliwości spotkań zmniejszonej, nadal mamy o czym rozmawiać. Składam Ci kondolencje. 1%! Bieeeedny :c. A by sobie pojechał na jakiś Manhattan, czy do LA...

Wfy na siódmą, czyli ciemno wszędzie, głucho wszędzie. Z dwóch klas 8 albo 10 osób na wfie. Przewroty ten kto nie zaliczył. Asi i mi się nudziło, więc sobie stawałyśmy na rękach. A potem robiłam przewroty bokiem. Pan Tomek raczył się wtrącić i powiedzieć, że zaczyna się od stania na rękach, czyli na wprost się stoi. No okej.
Matma - pk. Chyba dobrze poszła, choć jeszcze wczoraj przysięgałam, że tego nie umiem.
Zamiast polskiego religia - oglądanie filmu o miłości. Seksy, antykoncepcje i komentarze o. Jarka. "Chłopcy patrzą na fizyczność, chcą zaspokoić swoje żądze.".. Siedzenie koło Awiżenia i taka trochę mega beka :3. Naumiewanie mnie, jak się buja na krześle.
Historia, czyli c.d. wojny z Krzyżakami. Moja legenda zasłyszana na wymianie o kuli i kolumnie. Wtedy akurat nie miał mi kto przeszkadzać w słuchaniu..
Biologia, czyli encepence, Monika do odpowiedzi. "Ja mam koncert i nie można mnie pytać przez cały tydzień", po czym szatański uśmiech. Shashasha. Z tym, że na nastepnej lekcji mnie spyta, a to jest jeszcze bardziej beznadziejne, niż poprzednie tematy. Pozderki.
Przerwa, czyli uczenie o rzeczach przestrzennych. :D
Normalna religia, czyli c.d. oglądania filmów. Dalej beka z Adamem xD. Nie no, kocham :3.
Angielski łączony. Robienie ćwiczeń. Po czym, z nudów p.d. z historii i trochę z biologii.
Dom, rosół i lody( tak, wiem, cudne połączenie), po czym znów do szkoły na próbę.
Dziś bliżej Adamów. W sumie niezbyt to dobre, bo Turuś śpiewa głośno i mnie myli :c. "Jubilate Deo" i chodzenie po całej sali, próbując się nie śmiać i nie pomylić w kanonie. Mina Awiżenia <33.

Teraz sobie idę się uczyć chemii, bo jutro muszę zaliczyć p.k. z kwasów i zasad. Może mi się sole ułożą..
Zwolnienie ze szkoły, oh yeah.

Fajnie tak czasem odnaleźć się w tym samym czasie i porozmawiać, prawda Przemku?

Niektórzy nie potrafią ogarnąć telefonu. Amen.

"Miłość to odpowiedzialność."


poniedziałek, 10 grudnia 2012

Jednak nie lubię poniedziałków.
Niemiec i 15 podejść Dariusza do jednego zdania.
Dwie matmy - czyli kolorowanie Mikołaja na odwrocie kartki i kserowanki. Hmhm.Prawo i plawo. Niby dla Tomasza nic, a jaka wielka różnica :3.
Historia - pk. Chciałam napisać, ale nie wiedziałam, co to monarchia patrymonialna. Ktoś inny też nie wiedział. Ekhem. "Jak się dziedziczy spadek po ojcu". Zuziapedia. Rysunki drzewa i emo dziewczynki na sprawdzianie. Niedobrze, bo mam więcej do zaliczenia. Gr. Nie wstrzelę się do grafiku po tej wymianie, co i rusz coś nowego -.-. A w poniedziałek turniej i ZNOWU mnie nie będzie. Taa.
Angol i 6 bardzo wcześnie rano. Tak trochę mało ludków.
Kolejna matma i szukanie markera. "Pani Aluuu!". Druty, choinki, świeczki pierwszaki. Wrócenie po 15 minutach do klasy, ta.
Na przerwie zadeklarowałam, że pobiję rekord szkoły na 300m na sżóstkę z wfu w drugim semestrze. No bo pani Ola powiedziała, że dzięki treningom 6 będzie tylko na pierwszy :C. Czas zacząć trenować, hahahah. Nie.
Daruś w krotkim rękawku wydeptujący wielkie coś na boisku. I mina pani Eli, gdy to zobaczyła.
Wosik bez zeszytu. Tomaszu ojoj.
Nie ma to jak dowiedzieć się, że chłopak ze mną zerwał.

Teraz na krótko domek i zaraz próba śpiewu. Grr.
Idę jeść zupę, ciao.

I.. smajlam :).

"You're gonna catch a cold from the ice inside your soul."

niedziela, 9 grudnia 2012

Comenius Cup..

.. czyli turniej w Ryjewie.
Cześć, dziubaski, mamy złoto :D.
Taki tam nasz okrojony skład. Ale jesteśmy dobre, nono.
"I pierwsze miejsce w roczniku 97 zajmuje niepokonane MKS TRUSO Elbląg."
Marysia najlepszy zawodnik turnieju, a drużyny Ala, co mi wybiła palca.
Heparyna na siniaki.
Wskakiwanie Misiowi na plecy, popychanie się z nim na materace. I ta jego wspaniała gra. "Zrób płotkarski!".
I afera, która jest tajna.

Pytanie do człowieka z wymiany - to jest Comenius?

Idziemy sie rozpakować i pouczyć na historię i matematykę.
Całkiem pozytywnie. W sensie nie nauki.

"Chcemy być obecni w życiu innych ludzi, w ich rozmowach, myślach, marze­niach, planach. Chcemy czuć się potrzebni i zauważani. A może po prostu boimy się, że nikt nie zauważy naszej nieobecności. "


czwartek, 6 grudnia 2012

Przedszkole

Mikołajki. Całkiem pozytywnie jak na razie, a zapowiada się jeszcze lepiej.
:)
W szkole robienie dziwnych rzeczy. Gra w kalambury i płytki chodnikowe jak i "Krzynówek to bardzo dobry piłkarz Fcczegośtamniepamiętamdalejalebyłomegadługiehasło".
Miałam czytać bajeczkę dzieciom, ale okazało się, że Martynka musi zostać w szkole i nie może śpiewać. Oczywiście kto miał ją zastępować?! Zamiast pójścia na panel dyskusyjny, gdzie podobno byłam na prezentacji z podpisem "skok na twarz" , ćwiczyliśmy z Pawłem i Asią kolędy. Taa, z trzech zrobiłą się jedna trzyzwrotkowa. No cóż.
Martynka jednak przyszła.
Pełno dzieci, rzucających się na ludzi. Najbardziej w roli nianiek podobali mi się Wiertel ( słodziak *.*) i Daro ("Kto więcej klocków wrzuci, ten jest mistrzem."). Śpiewanie kolęd i "taki duży, taki mały", jak i "tata" z dzieciakami. Niektóre słodziaki :3. Jakby to powiedziała Martynka "Szaleństwo! Szaleństwo totalne!".
Gdy dzieci z naszej (Asia, Filip, Kiksi, Pepe, Paweł i ja) grupy poszły do Mikołaja, zaczęła się wojna na koniach. Taki tam Kiksi, a wcześniej Filip jako rumak. I te zrzucanie się z Asią i Pawłem :D.
Potem Pepe z Pawłem grali w nogę kapustą. Jakie małe krzesła *_*.
Uczenie dzieci grać w "flonse madonse". Taaa :D.
Do szkoły z dośc pokaźną grupą.
Gra na boisku do kosza w nogę. Turuś w samym mundurku na śniegu. No siema. Asia, Radzisz, Kacper(?) i Adam T. grający w nogę, a Kiksi i ja ślizgu ślizgu na lodzie. Oczywiście bez mojej gleby się nie obyło. Szpagaty na lodzie i robienie żonglerek. Jak mi wyszło :O. "Gwiazdy tańczą na lodzie", czyli rama z Kiksim i próba przewrócenia się.

Zaraz spadam na próbę do koncertu. A potem będzie mru :3.
Jutro turniej, a i tak musze przyjśc rano do szkoły, bo trzeba pozaznaczac odpowiedzi długopisem na konkursie gramatycznym, z którego przeszłam do drugiego etapu, hahaha. Jednak nieuczenie się i spontan to najwięksi sprzymierzeńcy mojej osoby. Do Wawy na finał. Trzeba się będzie pouczyć. Ale to w ramach olimpiady :D.
Czytam sobie "Uniesienie" z serii "Upadli" (tak, Kiksi, śmiej się). Jaaakie fajne :3. Ale trzeba zmienić lekturę na "Zemstę". Grgr. Wyczuwam czytanie na turnieju. I historię z matmą. Do someone want to help me? Czy coś..

"Kochać - jak to łatwo powiedzieć."

środa, 5 grudnia 2012

Dziś dzień przytulania dziewczyn. 
Nieogarnięci ludzie.
Na fizyce robienie zadań. Oczywiście, pani zapomniała nam podać jednego wzoru, którego mieliśmy użyć w tymże zadaniu, a ja to zauważyłam i oczywiście sapy.
Potem, jak zywkle zresztą, sama rozwiązuje zadania i robi dziwne zamiany jednostek. Ktoś mówi, że nie rozumie, czemu tu jest tak.
Pani- Oooch, przecież Wy jeszcze tego nie mieliście!
Chwilę potem.
Julcia- Nie rozumiem tego działania.
P.-Bo się nie uczysz na bieżąco! Podaj mi prawo Archimedesa.
J- Tego nie umiem, w razie czego chciałam zgłosić erkę.
P- W jakim kościele?!
J- Chciałam. Zgłosić. Erkę.
P-Ty nic nigdy nie umiesz! Nie uczysz się wcale!
J- Ale tego nie było.
P-Jak nie było, jak było?!
J-Przed chwilą pani sama powiedziała, że tego nie było.
P- Ale teraz jest i masz to umieć.
Chemia. Sole. Siedziałam jak na jakimś chińskim. I oczywiście, musiało paść na taki przykład, którego nie umiałam zrobić i od razu znowu sapy do mnie, że co ja gadam i że nas tego nie nauczy, że nie umiem. Ciekawe, jak się miałam nauczyć i to zrozumieć, skoro mnie nie było na lekcjach o solach.
Na religii ojciec nie wiedział, czy miał wczoraj z nami lekcje, czy nie. Całą lekcję wpatrywanie się tępo w ścianę i uderzanie gumką o podręcznik.
Nie miałam do kogo się przytulić.


Zagubiłam się. Coraz mniej mnie śmieszy, bawi i weseli; coraz więcej rzeczy przygnębia. Wmawiałam sobie, że przestałam patrzeć na świat oczami dziecka i zaczęłam dorastać. Ale to chyba nie to. Mój uśmiech nie sięga oczu. Unoszenie kącików ust podczas rozmowy z kimś jest coraz trudniejsze. Po chwili jednak można przestać udawać. Płatki śniegu opadające na policzki, roztapiające się na wzór łez; muskające wciąż gorące usta, Niebo płacze śniegiem. Ludzie gorącymi łzami. Życie to gra aktorska. Tylko od nas zależy, ile w niej będzie fałszu. Lepiej jest jednak udawać, że wszystko jest w porządku. Unika się wtedy tych spojrzeń i pytań, na które nie wiesz, co odpowiedzieć. Wtedy wymyślasz błahe powody, o których wcześniej nawet byś nie pomyślał. A to cały czas siedzi w Tobie, głęboko w środku, nie dając spokoju umysłowi. I mimo tego, że nikt nie widzi, jak jest z Tobą źle, Ty to czujesz. Czujesz bezsilność, gdy uświadamiasz sobie, że nie wiesz, co Ci dokładnie jest, a tym bardziej, jak sobie pomóc. Zaczynasz wątpić w to, że sam sobie z tym poradzisz. Co jednak zrobić, jeśli wokół nie ma nikogo, kto potrafiłby Ci pomóc? Żyjesz dzień za dniem, nie ciesząc się z nich, nie zauważając piękna. Obojętniejesz. W końcu bierze to nad Tobą górę i chcesz ukrócić swoje cierpienia.
Coś się ze mną dzieje. Coś złego. Nie wiem, jak temu zapobiec i boję się, że pewnego dnia, gdy będę się czuła naprawdę samotna i rozgoryczona zrobię coś, czego nie będę miała okazji później żałować.

"Powiesiła się, zostawiła sobie znicz."

wtorek, 4 grudnia 2012

Fineasz i Ferb

O siódmej na mosie na wf. Rozgrzewka Zuzi, czyli nacieranie uszu i liściowanie się. Ta.
Fiko.. przepraszam, przeroty w tył i w przód. Fajnie pan ma, panie Tomku. Zrobiłam to coś dziwnego, co mi pan kazał na szóstkę. I co? -.-
Matma. I ta satysfakcja, gdy inni piszą kartkówkę, a Ty siedzisz zadowolony w ławce.
Polski. Powtórzenie. Taka tam praca klasowa jutro z lekcji z września..
Na przerwie tajemne coś.
Historia. Takie ciut spóźnienie przez robienie czegoś tajemnego. Krzyżacy. Temat, w którym mogłam sie wykazać z racji niedawnej wymiany. Pani nie stawiała plusów.. Jak na złość.
Ciąg dalszy tajemnej misji.
Biologia. Krzepnięcie krwi, jej pobieranie, AB0 itd. Nie wiem czemu, ale gdy popusciłam wodze fantazji w tym temacie zrobiło mi się słabo. A przecież nie mam krwiofobii jakiejś..
Zamiast religii z panią Kasią. Czyli odrabianie biologii. I śpiewanie z Kiksim piosenek z Fineasza i Ferba i przypominanie sobie scenek. Taa, jak dzieci. No cóż, jestem dzieckiem i dobrze mi z tym.
Na przerwie scenki dotyczące w/w serialu. I to dziwne spojrzenie Skóry, gdy udawałam PePe Pana Dziobaka, jak był przebrany za asystenta (wreszcie okulary się do czegoś przydały). Większa część przerwy spędzona na pojedynkach na kamienną twarz. Pepe i limbo! podczas walki między Filipem, a mną. Filip całkiem dobry. Ale ma słaby punkt. Jak Sebo prycha, to on się śmieje.
Angol łączony. Nudno, straszno i jakiś dziwne polecenia.
Po lekcjach w domu robienie Obstsalad mit Ania und Hania. W sensie nie sałatka z nimi, tylko z nimi jej przyrządzanie.. Zjem ją do jutra :C.
Tak dziś na przerwach trochę pusto.. Cały przyszły rok taki będzie.. Ale teraz się radujmy, jest jak jest.

Dwa moje kochane potworki zachorowały. Zdrowiejcie Asiu z Shemkiem. Choć to dość dziwne, że akurat Wasza dwójka "zachorowała" w tym samym dniu.. A jeśli myśl Kiksiego była trafna? :c Nienie. Nie zrobiłbyś.. nie zrobilibyście mi tego, prawda?

"Nic nie może przecież wiecznie trwać,
co zesłał los trzeba będzie stracić."



poniedziałek, 3 grudnia 2012

Dziady

Ciemno, zimno i mokro. Jak świetnie. Do tego na siódmą do szkoły.
Ogólnie tak trochę cały tydzień spokój ze sprawdzianami. Dzięki, wymiano.
Niemiec. Wo wohnst du? Czyli jak podać najbardziej szczegółowe informacje o wszystkim.
Matmy. Już nie koła, tylko algebra. Z jednego dna w drugie. Na szczęście, jeszcze jako takie łatwe przykłady.
Historia nudna, powtórzenie jako jedno zadanie dotyczące opisu dnia. Ta praca klasowa będzie łatwa. Jeżeli jej nie zepsuję, będzie spoko.
Angielski. Pani geniusz wydrukowała te same testy, co robiliśmy jako powtórzenie. Tak trochę pisanie na własnych kartkach mega trudne zadania. Piątka ucieka.
Polski i scenki z Dziadów. Taki tam chórek z Petuchem. Gra aktorska zastępująca znajomość tekstu. Nikt się nie połapał, że nie umiałam. I ta cudna suknia.
Na wos ciut spóźnienie. Partie. Nie rozumiem ;_;.
Zapowiedzenie 3 prac klasowych z matmy, bo czemu nie? Nie dość, że mamy cały grudzień zawalony, to jeszcze styczeń <3.
Próba śpiewu. Całkiem spoko z Acią i Elą. Awiżeń i jego miny *.*.
Śnieg, który zaraz się stopił. Co nie przeszkodziło w rzuceniu śnieżką Agatki w twarz.

Idę przepisywać lekcje. Adieu.

Pozdrawiam wszystkich posiadaczy neonowych kurtek :D.

"Nigdy nie jest za późno, by zacząć zmieniać swoje życie."

niedziela, 2 grudnia 2012

Kęsowo

Powiedziałam komuś w piątek, że nie chcę jechać na ten turniej, bo będzie beznadziejny. Nie pomyliłam się z tą prognozą.
To był turniej z najdziwniejszymi zasadami, jakie do tej pory spotkałam. Przykładowe dziwactwa:
- czas gry 30 min bez przerwy i bez zmiany boisk,
- przy braniu przez trenerów czasu, czas gry leciał nadal,
- przy optrzymaniu 2 min lub jakiegoś poważniejszego wypadku czas również nie był zatrzymywany.
A sędziowie tacy ciut ślepi.
W piąteczek dwa mecze. Z Łączpolem Gdynią i Sadlinkami. Grałysmy, jakbyśmy to nie były my. Totalne zero wszędzie. Ale obroniłam kontrę pajacem. Fuck yeah. Szkoda, że to nie zmieniło wyniku.
Sobota. Pierwszy mecz z Kwidzynem. 56% skuteczności, tu się moge cieszyć. Dwie kontry złapałam siadem. Ogólnie tak trochę kolana w dupę na tym meczu dostały. Mam siniaki albo nawet krwiaki na obu. So sweet. Ale wygrany.
Drugi z czymś tam, też wygrany. Dwoma bramkami. A powinnyśmy trzema, bo wtedy grałybyśmy o trzecie miejsce. Jakby sędzi nie zachciało się gwizdać karnego w ostatnich pięciu sekundach, to by było dobrze. Takie tam przelobowanie.
Dyskoteka encepence. No okej.
I dzień dzisiejszy - jeden mecz, wygrany, ale co z tego, skoro i tak tylko V msce? A dlaczego? Bo bramki. Tak byśmy miały trzecie. No cóż.
Dziwne sny o ślubie, płaczu i dyskotekach.
Dziewiątka trzecie miejsce, Bocianowi 3, a starsi 2. Spoczo. :3
Leszek i jego usta, przy których nawet moje nie wyglądają na tak zmaltretowane.

A teraz, jak mi ktoś powiedział, mam nie nadrabiać nic i iść spać. Ale ja idę obejrzeć Damona (<33) i może potem pójdę spać.

Jutro poniedziałek.
Jutro szkoła.
Jutro praca klasowa.
Jutro historia.
Jutro.. Ty.


"Ale ja lubię tylko suszone rodzynki."