czwartek, 13 grudnia 2012

The last day.

Raniutko na pierwszym piętrze całkiem spoko. Kulturalna pani księgowa, czy jakaś tam inna.
Rano na chemię - kartkówka z soli. Wydawała się łatwa, więc pewnie znając siebie coś zepsułam.
Z wczorajszej p.k. 4+. Dlaczego? Bo Siarka ma 16u według moich obliczeń, co zepsuło mi całe zadanie. -.- 0,5 pkt do piątki.
Po chemii do domu i zaraz potem do alergologa. 0,35, a 35sekund igły w ciele. :/ Czytu czytu :3.
Perfekcyjny powrót na 17. W domu. Czytu, śpiewu i pisu.
Na 15 na próbę. Takie ciut spóźnienie. Nie moja wina, że listonosz mnie śledził i musiałam go zgubić :/.
Przegrałam zakład z mamą [*]. Ale trafił, nieważne, że z podpowiedzią pani z parteru.. Chociaż nie, ważne. To się nie liczy.
3 godzinna próba. Moje gardło umarło. Mówię gorzej niż Filip w trakcie mutacji. Pomocy.
Adam i jego solówki, hahah :D.
Powrót z Zuzią i Adamem. Dobry dialog.
-Ooo, tu są zajebiste kurczaki!
-Ja jestem zajebista.
-Pasztet jest zajebisty.
-Sam jesteś pasztet.
-Sama jesteś zajebista.
Adam, uwielbiam nasze dialogi :3

Jutro koncert i 5h prób, so sweet. Wrócę o 21. Jak cudownie.

Pozderki dla Adama i Przemka, bo.. dobra, choć tu nie będe wredna, znajcie mą dobroć :3.

Wie ktoś może, czemu nie było mnie w zeszłym tygodniu w szkole? Bo nie pamiętam o.O.

"I'm here without you baby,
But you're still on my lonely mind."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz