środa, 5 grudnia 2012

Dziś dzień przytulania dziewczyn. 
Nieogarnięci ludzie.
Na fizyce robienie zadań. Oczywiście, pani zapomniała nam podać jednego wzoru, którego mieliśmy użyć w tymże zadaniu, a ja to zauważyłam i oczywiście sapy.
Potem, jak zywkle zresztą, sama rozwiązuje zadania i robi dziwne zamiany jednostek. Ktoś mówi, że nie rozumie, czemu tu jest tak.
Pani- Oooch, przecież Wy jeszcze tego nie mieliście!
Chwilę potem.
Julcia- Nie rozumiem tego działania.
P.-Bo się nie uczysz na bieżąco! Podaj mi prawo Archimedesa.
J- Tego nie umiem, w razie czego chciałam zgłosić erkę.
P- W jakim kościele?!
J- Chciałam. Zgłosić. Erkę.
P-Ty nic nigdy nie umiesz! Nie uczysz się wcale!
J- Ale tego nie było.
P-Jak nie było, jak było?!
J-Przed chwilą pani sama powiedziała, że tego nie było.
P- Ale teraz jest i masz to umieć.
Chemia. Sole. Siedziałam jak na jakimś chińskim. I oczywiście, musiało paść na taki przykład, którego nie umiałam zrobić i od razu znowu sapy do mnie, że co ja gadam i że nas tego nie nauczy, że nie umiem. Ciekawe, jak się miałam nauczyć i to zrozumieć, skoro mnie nie było na lekcjach o solach.
Na religii ojciec nie wiedział, czy miał wczoraj z nami lekcje, czy nie. Całą lekcję wpatrywanie się tępo w ścianę i uderzanie gumką o podręcznik.
Nie miałam do kogo się przytulić.


Zagubiłam się. Coraz mniej mnie śmieszy, bawi i weseli; coraz więcej rzeczy przygnębia. Wmawiałam sobie, że przestałam patrzeć na świat oczami dziecka i zaczęłam dorastać. Ale to chyba nie to. Mój uśmiech nie sięga oczu. Unoszenie kącików ust podczas rozmowy z kimś jest coraz trudniejsze. Po chwili jednak można przestać udawać. Płatki śniegu opadające na policzki, roztapiające się na wzór łez; muskające wciąż gorące usta, Niebo płacze śniegiem. Ludzie gorącymi łzami. Życie to gra aktorska. Tylko od nas zależy, ile w niej będzie fałszu. Lepiej jest jednak udawać, że wszystko jest w porządku. Unika się wtedy tych spojrzeń i pytań, na które nie wiesz, co odpowiedzieć. Wtedy wymyślasz błahe powody, o których wcześniej nawet byś nie pomyślał. A to cały czas siedzi w Tobie, głęboko w środku, nie dając spokoju umysłowi. I mimo tego, że nikt nie widzi, jak jest z Tobą źle, Ty to czujesz. Czujesz bezsilność, gdy uświadamiasz sobie, że nie wiesz, co Ci dokładnie jest, a tym bardziej, jak sobie pomóc. Zaczynasz wątpić w to, że sam sobie z tym poradzisz. Co jednak zrobić, jeśli wokół nie ma nikogo, kto potrafiłby Ci pomóc? Żyjesz dzień za dniem, nie ciesząc się z nich, nie zauważając piękna. Obojętniejesz. W końcu bierze to nad Tobą górę i chcesz ukrócić swoje cierpienia.
Coś się ze mną dzieje. Coś złego. Nie wiem, jak temu zapobiec i boję się, że pewnego dnia, gdy będę się czuła naprawdę samotna i rozgoryczona zrobię coś, czego nie będę miała okazji później żałować.

"Powiesiła się, zostawiła sobie znicz."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz