czwartek, 31 stycznia 2013

Varsovie.

Czemu nie mogę być jak Kiksi, który ma wszystko gdzieś i jego jedynym problemem jest to, że nie wie, którą postać w LOL-u wybrać.. Gdzieś ma diety, ćwiczenia, siłownie, naukę. A i tak mu wszysrko wychodzi.

Znów wstałam wcześniej, niż budzik. Zaczyna mnie to irytować, bo chce mi się spać później.

Zaraz pzyjadą goście i będę musiała rozmawiać na dziwne tematy. Ojoj.

Skóra mi schodzi. Z twarzy. Chyba od mrozu. Boli i brzydko wyglądać, a ja nie wiem, co z tym zrobić :/.
Bubu. Może babcia będzie wiedziala.

Wiosna idzie. Nie ma prawie śniegu. Pelno kałuż i chlapa. Słoneczko, wyjdź.

Dziękuję Izu za dedykację :D.

Trzeba będzie dziś obejrzeć 'Uwagę" albo coś innego i ten głupi reportaż/spawozdanie napisać, cokolwiek to ma być.

Nie będę Ci przeszkadzać. Zachowaj te SMS-y dla kogoś ważnego..

"Żałuję, że Cię znałam."

środa, 30 stycznia 2013

Bezsenne noce

Kiedy w ferie mogę sobie czasem dłużej pospać, to oczywiście nie mogę tego wykorzystać, tylko budzę się wcześnie. Gdzie tu logika?
Może to przez ten sen, o którym nawet wolę nie opowiadać, bo był tak .. dziwny. że nie chce mi się o nim pisać.

Na śniadanie ciutkę twarożku - białko, żeby nie było.

I zaraz trzeba zabrać się za ziemniaki i ksiązki. Arrr :c.
W piątek dopiero spotkanie, jak słodko.
A potem lodo z Nimi <3.

Jeszcze tydzień, Sieroto :) .

Chyba pójdę dziś na długi, samotny spacer. Na przekór plusze(?), która skutecznie chce mnie przekonac do niewychodzenia z domu.

Umysł wygrał, ale nie do końca. Walczymy dalej.

Izu, chcę, żebys wiedziała, że przeczytałam, co mi napisałaś na fejsie, ale znasz mnie, nie chciało mi się tam odpisywać :D. Nadal czytam Twojego fbl. xoxo

"Wypadamy w aut."

wtorek, 29 stycznia 2013

Tydzień prób.

Właśnie wróciłam ze spotkania z panią Edytką. Jest Klaudia vel Pedobear, więc jest śmieszniej :D. "Tak jakbyś się nudziła". A mówiłam Ci, żebyś się ze mnie nie śmiała, bo będziesz musiała to nadrobić, haha :D.
Tak sobie teraz zrobię tylko 3 str. A4 ćwiczeń i tyle. No, dostałam jeszcze dwie nowe książki do przeczytania -.-.
Dziś na siłkę nie idę, bo czuję, że nie ma po co. Może jutro. Ale nie zarwę. Zobaczymy, jak bardzo psychika może miec wpływ na fizyczność.

Wczoraj takie ciut uczucie ciężkości. Może organizm przesiliłam. Cóż. Niech sie przyzwyczaja.

Dibidubadaba. Taka ciut próba pocieszenia się.

Chyba robi się cieplej, bo dziś trochę plucha. Jak miło patrzeć na topniejący śnieg i lód. Chcę wiosny.

W sumie mógłbyś już wrócić.

"Unieś się nad ziemię."


poniedziałek, 28 stycznia 2013

Gdzie jesteś, kiedy Cię potrzebuję?

Tak wczoraj pani Beatka mnie uświadomiła, że w czwartek ten albo po feriach jest już Tłusty Czwartek. (sprawdza... jednak 7.02, czyli po feriach), a 13.02 jest Środa Popielcowa. I post, czy coś. W każdym razie, przez post nie jem żadnych słodyczy, więc mam niecałe 2 tygodnie na cieszenie się nimi. Tak więc NIE KUPUJCIE MI ŻADNYCH SŁODYCZY W CZASIE POSTU, NIE NAKŁANIAJCIE MNIE DO JEDZENIA SŁODKICH RZECZY. Dziękuję.
A, w/w pani nakłoniła mnie na chodzenie w niedziele do kościoła na 10 (godzina próby + godzina Mszy), bo Triduum Paschalne niedługo. Źle mi sie to kojarzy. "Co to jest Triduum Paschalne?" "Są to trzy dni..." . Taaaak, ta pierwsza klasa i odpowiedź u o. Rafała <3.
Skończyłam tę beznadziejną książkę i zaczynam następną, ktora ma ponad 600 stron i nie rozumiem z niej co drugiego słowa <3. Badacz skupia się na komunikacie, a nie na nadawcy lub odbiorcy, jeżeli jednak chce coś o nich powiedzieć, dotyczy to zazwyczaj biografii. Ekhem. Tyle zapamiętałam na 50 stron. Adresat idealny chyba jeszcze był, cokolwiek to znaczy. I tło historyczne, wewnątrz którego jest dzielo. I wnikanie do niego w różnych etapach. Uhu, ciężka lektura.
Muszę się zabrać za opisywanie obrazu na jutro. Trzeba symbolikę znaleźć i zrozumieć. Czyli znowu -3 godziny w domu, a dodając do tego jeszcze czas na siłowni, to będzie jakieś -6h w domu. Cudnie. Do tego naucz się na olimpiadę i całą resztę.
Nie czuję tych ferii. Może jakbyś był, jakbyś porywał mnie na całe dnie, poczułabym ferie.. Ale nie porywasz. Life is brutal.


Pisze sobie z Darem i Adamem na fejsie. "Jak tam mijają ferie?" i w tym momencie uświadamiam sobie moją beznadziejną pozycję. Taki Adam, co sobie dziś był cały dzień w Pasłęku z Asią. Taki Daro, co ma czas na czytanie książek, które nie są do szkoły. DAREK CZYTA TE SAME KSIĄŻKI, CO JA O.o. Najpierw "Tunele", potem "Eragon", teraz "Klątwa Tygrysa". MA 2 I 3 CZĘŚĆ "KLĄTWY"! Aaaaa, jaram się *_*. Ciekawe tylko, kiedy ja mam je przeczytać, jak mi pożyczy .. Majówka niedługo, nie? Ha. Ha. -.- Daro mówi, że bez tej części romansu byłoby lepiej. Wcale nie.
Wracając do tematu - oni robią, co chcą, a ja spędzam ferie z książkami dla nauczycieli i studentów i siłownią, żeby nie straszyc ludzi tłuszczem.

I gdzie ta zapowiadana temperatura? Gdzie moje +6 stopni? Jak na razie widzę poniżej zera, a to nie sprzyja  mojej cerze, samopoczuciu i zdrowiu.


W ramach jedzenia białka zjadłam jogurt homogenizowany, bo ta dziwna pianka z musem owocowym to nie jogurt. Nie wiem tylko, czemu od dziecka po zjedzeniu jogurtu homogenizxowanego chce mi się go zwrócić. Hm.
Na obiad ciemna, gorzka, niedobra kasza + mały kotlet. Jest mięso i coś zdrowego. Tia.

dzień 5 - 800
Do piątku będzie 1000.
Oby to coś dało.
+ nie zawalę tego miesiąca

"Brak mi Twego widoku."





Tak źle i tak niedobrze.

Chcesz schudnąć - mniej jedz.
Chcesz zdrowo chudnąć - jedz produkty posiadające dużo węglowodanów, które są sycące (np. płatki owsiane).
Nie chcesz, żeby trombocyty w Twoim organiźmie przestały się wytwarzać - nie jedz płatków owsianych, jedz żelazo.
Nie lubisz żelaza w mięsie - jedz czekoladę i rośliny strączkowe.
Jesz czekoladę - będziesz gruba.
Co byś nie zrobiła i tak będzie źle.
Teraz tylko pytanie, czy wolę się wykrwawić, czy schudnąć?
Jak mi z wyrwanej skorki przez paznokciu pół godziny krew leciała, to ciekawe, ile musiałaby lecieć, gdybym zrobiła sobie coś poważniejszego..

Idę umyć włosy, bo potem na siłkę, do której potrzebne są węglowodany. Ekhem. Gubię się. I nie zamierzam jeść mięsa.


Dziś siódmy tydzień, sialala.


"I'm addicted to you, babe."

niedziela, 27 stycznia 2013

Pełnia

Tak trochę ktoś mnie nawiedza po północy, ale nie mam nic przeciwko takiemu nawiedzaniu.
Dziś pełnia. Nasza pełnia. Już czwarta. Teraz można ją odczuć najmocniej, ze względu na dzielącą nas odległość. Jeszcze niecały tydzień do Twojego powrotu. Mógłbyś już wrócić, tak w sumie.

Jutro dzień bez nauki z panią polskiego. Wreszcie ciut więcej czasu w dniu. Z tych kartek, co mam testy, ćwiczenia i inne takie, można by wyprodukować ze trzy drzewa.. Chociaż i tak pewnie nie zrobię nic sensownego, bo nie skończyłam jeszcze "sztuki pisania [..]", a przede mną cała "Poetyka stosowana". Fajnie, nie? :/
Zaraz idę czytać, dziś chcę skończyć tę pierwszą książkę.
I jeszcze zrobić opis obrazu..
Niedługo trzeba będzie zacząć "Balladynę" i Ewangelię Marka na wtorek po feriach, grr. I pk z angola, i z "Zemsty", w dodatku dyktando. No, zapewne jeszcze będzie kartkówka z niemca. Jak suodko.


Tak sobie oglądam "Nieustraszonych". Właśnie muszą wyłowić (używając tylko głowy) z brei krowich oczu i czegoś jeszcze dziesięć krowich serc. Jak apetycznie.
Ostatnio musieli przenosić dżdżownice, miednice, mieloną śledzionę, rdzenie kręgowe na wagę w zębach.
Nie wiem, co było gorsze. Fu.
Czy opłaca się to dla 50 tysięcy?


Hiszpania wygrała w rękę, sialala.

"Dum spiro, spero. "

sobota, 26 stycznia 2013

O szczęściu.

Rozkmina na temat szczęścia.
Ludzie dążą do pełni szczęścia. Wszyscy tak mówią. Na pytanie, jacy chcieliby być, odpowiadają "chciał(a)bym być szcześliwy/a". Lecz, czy wiemy, czym jest szczęście? To dla nas coś konkretnego, czy może to zespół uczuć nieokreślonych w pełni; niedefiniowalnych? Kto jest naprawdę szczęśliwy? Ten, kto wstaje z uśmiechem, ma pieniądze, własną firmę, kochającą rodzinę, a może po prostu dach nad głową? Kto czuje się spełniony każdego dnia? Dążymy do szczęścia, nie wiedząc, jaką ono ma przybrać postać. Nie wiemy, kiedy szczeście do nas przyjdzie, ani jak je rozpoznać. A jeżeli kryje się ono pośród zwykłych, codziennych sytuacji? Jeśli nie potrafimy go dostrzec? Jeżeli ma ono postać zesłanej nam osoby, a my definiujemy to jako nasz należyty los? Nie doceniamy tego, co mamy; zawsze czegoś nam brakuje. Nie ważne, jak bogaci byśmy byli, zawsze będzie nam za mało. Taka ludzka natura. Jednak, gdy to tracimy, mówimy, że jesteśmy nieszczęśliwi, że zabrano nam coś, do czego mamy prawo. Dopiero wtedy zaczynamy doceniać to, co minęło, cierpiąc.
Nauczmy się odróżniać i doceniać szczęście, znaim zostanie nam ono odebrane.

Z dedykacją dla Izu (nie wiem, dlaczego. Po prostu .. stęskniłam się za Tobą.) i dla pewnego pana P., który jest moim namacalnym pewnym szczęściem, a którego nie ma teraz przy mnie.



"Miłość niesie ze sobą wielkie szczęście, o wiele większe od bólu, który przynosi tęsknota."

piątek, 25 stycznia 2013

Gdzie one są?

Hej, jest lepiej, zjadłam naleśniki.
Miałam dziś znowu nieprzejemny sen, a potem, gdy sobie coś uświadomiłam, był piękny. Ale oczywiście, mój umysł musiał zapomnieć, o czym on był :/.
Tak sobie właśnie patrzę na materiały, które mi pani dała. I ten taki organizer gimnazjalisty do zrealizowania w 30 tygodni, kiedy mi zostały do olimpiady 3. Tak, cudnie.
Chcę do szkoły albo lepiej, żeby śnieg stopniał i było ciepło. Czuję się chora, a minusowa temperatura na dworze za dobrze mi nie robi. I psuje mi rolki :/. Jakoś niedługo na lodo z Adamem i Asią <3.
Ciekawe, kiedy zrobię to, co powinnam robić w ferie, bo, jak na razie, tylko robię polski na olimpiadę. Potrzebne mi więcej czasu, żebym mogła robić to, co chcę.

Dzięki tata za radę. Przyjeżdżaj noo..

Ty też mógłbyś wrócić, Murzynku. Bez Ciebie nie jest normalnie.

"Kocham Cię.
Ani mi powiedzieć nie wolno tego, ani Tobie wiedzieć."



czwartek, 24 stycznia 2013

Mam dość.

Cześć, jestem zła i mam dość. Może to z powodu tego, że dziś 24. A może dlatego, że po prostu jest źle.
Pierwsza sprawa, zarazem najważniejsza.
Brat. Mam go już po prostu najserdeczniej dosyć. Jest kłamcą. W dodatku tak beznadziejnym, że aż się pięści same zaciskają, jak się go słucha. Kłamstwo kłamstwem, ale próba wciskania komuś zaprzeczenia  tego, czego jest całkowicie pewien? I to w tak idiotyczny sposób? Widać chyba, że pokój nie jest odkurzony, bo jest pełno paprochów na nim. Ale nie, on musi próbowac wcisnąć mi ten kit. Jeszcze w dodatku bez konkretnego celu. Bezcelowe kłamstwo. Po czym bierze odkurzacz i zaczyna odkurzać. "Najlepiej jest słuchać kłamstw, kiedy zna się prawdę."
Żeby tego było mało, zabiera i chowa mi moje rzeczy. Oczywiście się do tego nie przyznaje, mimo tego, że wiem, że to on zrobił. No bo moja prezentowa świeczka nie ma w zwyczaju znikać, a książka nie ucieka ze środka biurka. Netbook raczej też się sam nie odłącza i nie chowa w szafie. Zapiera się, że nic nie wziął, po czym, gdy schowałam mu samóchód, sam sie przyznał do zabrania. No kurna.
-Oddaj mi moją świeczkę.
-Nie mam jej.
-Gdzie ją schowałeś?
-Nie schowałem jej.
<5 minut później>
-Gdzie schowałeś moją świeczkę?
-Powiem Ci, jeśli Ty mi powiesz, gdzie schowałaś mój samochód.
A potem, gdy sobie robię brzuszki, on co? Staje mi w miejscu, gdzie ćwiczę, mówi, że jego nogi były tu pierwsze i jeszcze mnie kopie w plecy.
Właśnie do mnie przyszedł, zaczął psikać mi wodą zmieszaną z solą do kąpieli w oczy i się jeszcze pyta, czy mi to przeszkadza, kiedy próbuje go ignorowac. Nie, nie przeszkadza. Każdy lubi, jak się go psika czymś słonym w oczy.
Naprawdę, mam go dosyć. Gardzę ludźmi, którzy kłamią. Zaczynam nim gardzić. W dodatku jest taki wredny, pyskaty i przemądrzały, że nie wiem, co zrobić.
Na początku myślałam, że to może moja wina. Ale nie, nie tylko do mnie się tak odnosi. Do mamy tak samo. Właśnie ją denerwuje tym, że rzuca samochodami o kafelki, niszcząc je i hałasując.
Już naprawdę nie wiem, co z nim począć. Próbowałam byc miła i dobra i nie przejmować się tym, co robi mi złego. Doprowadzilo to do tego, że jeszcze bardziej się rozzuchwalił. Próbowałam go olewać, być mądrzejsza od niego - co z tego wyszło? To samo. Gdy zaczynam robić to, co on, on chowa/bije mnie jeszcze więcej razy i nie docierają do niego argumenty, że jeżeli już chce mi oddawać, to tak, żeby bilans wyszedł na zero, a nie, żeby tłukł mnie, ile mu się podoba. Potem dostaje raz a porządnie i co? I płacze. W dodatku mówi, że to moja wina i że się zaczynam.
A teraz zabrał mi pomarańczę i jeszcze patrzy się na mnie, czekajac na moją reakcję. Nie pokażę jej. Niech spada. Nie okażę słabości. Jeszcze nie teraz.
W ogóle nie ma do mnie szacunku i gdy zwracam mu uwagę, że mama mówiła, że ma wyrzucić śmieci, mówi "Nie jesteś moim ojcem, nie będziesz mi mówić, co mam robić." "To prośba mamy, a ja Ci o niej przypominam." "To specjalnie z dedykacją dla Ciebie tych śmieci nie wyrzucę."
Powoli zaczynam się czuc jak ten śmieć. Ale nie pozwolę mu się zniszczyć, jeszcze nie teraz.
Z chęcią opuszczam dom, z ulgą, że go nie zobaczę przez ten czas, że będę miała święty spokój, a jednocześnie boję się, że gdy wrócę, nie będzie którejś z mojej rzeczy.
A wiecie, co jest najgorsze? Że nie mam z kim o tym porozmawiać i żalę się na blogu. Bo co może powiedzieć osoba, która jest jedynaczką? Albo której przy mnie nie ma? Która nie odbiera telefonu? Jestem całkowicie sama. I to boli.

Dlaczego coraz częściej się nad tym zastanawiam? Czemu boję się, że to się dzieje zbyt szybko? Że wypowiedziałam te słowa zbyt pochopnie? Przecież myślałam o tym wiele czasu. "Stara miłość nie rdzewieje." Czy tak? Czy jest tak samo, jeżeli była ona nieprawdziwa, bolesna i dziecięca? Rozum musi mieć coś do powiedzenia, bo jeżeli umysł mówi, że to jest złe i krzywdzące, przywołując obrazy potwierdzające tylko te słowa, to jakim prawem serce i tak zamierza robić, co chce? Dlaczego nie potrafię nie mieć żadnych wątpliwości, skoro przy Tobie ich nie czuję? I dlaczego ja w ogóle o tym myślę? Od dobroci mi się we łbie przewraca chyba.

Tak sobie dziś myślałam, że zatrudniłabym się jakoś niedługo jako niańka do dzieci. Hm.

dzień 4 - 700. Jedyna pozytywna rzecz w tym wszystkim.

"Nigdy nie mów "kocham", kiedy wiesz, że kłamiesz,
bo w tej właśnie chwili czyjeś serce łamiesz."




środa, 23 stycznia 2013

hgfvubhon.

Doszłam do wniosku, że codziennie w ferie spędzam 2 godziny idąc i wracając z miejsc, do których się udaję. dom->starówka->dom->siłownia->dom = 2 godziny chodzenia. Beznadziejnie.
Dziś nudno na spotkaniu z panią. Moja niewiedza na temat epok literackich. Tak ciut wstyd, ale co tam.
Młodzi żołnierze są spoko :DD.
"-Trzaśnij drzwiami, wtedy usłyszy i podejdzie" jako sposób na zawołanie klucznika :D.
Mój brat jest idiotą i schował mi książkę.
Już trzeci dzień ferii, a ja nie zrobiłam NIC, co bym chciała.
Książka <33.
Jutro "Pamiętniki" :3.

3 dzień - 500
"-Nie chciałbyś być zakochany?
-Byłem kiedyś. To bolesne, bezcelowe i przereklamowane."
Wiem, że było, ale jednak Damon <3.

wtorek, 22 stycznia 2013

Nocka u Inki.

Będzie krótko i treściwie, bo w gościnie jestem.

Pobudka o 3.39, trochę takie pisanie z Przemkiem, który nie dał rady potem obudzić mnie o siódmej, przez co wstałam o 8.51. Dyktando z bratem. "curka". No ba <3.
Siłka. Jakichś dwóch przystojniaków, hmhm. Wczoraj byli inni.
Podczas powrotu zatrzymanie się na moście i oglądanie zamarzniętego czegoś.
W domu ogarnięcie i do Inki.
Inka dałn xD. Kochamy nasze odpowiedzi videło na asku :3.
http://ask.fm/Chocollaaateeee - ask Inki
ask.fm/Jesuislaideetgrosse - i mój.
My szalone :3.
Ising, xoxo <3. Ten talent Inki xD.
Tosty.
"Egzorcyzmy Emily Rose" i sztywnienie na podłodze :D.
Nawet mi jedno zdjęcie ładnie wyszło o.O.
Szog totalny.

Zaraz idziemy spać, bo Inka ziewa i mówi, że jest śpiąca.
Wpierdziela mi wszystkie delicje.

A Przemek sobie wyjechał :c.
Za trzecim razem, ale jednak. :D
Miłej zabawy.

2 - 450

"Mrugnij, a polecą szyby z okien."

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Zdania współrzędne, nadrzędne, wielokrotnie złożone

...imiesłowowe równoważniki zdań, czyli dzisiejsza nauka z panią Edytką.
Zapomnialabym o mowach: zależnej i niezależnej, ale to akurat łatwe.
Ale może od początku.

Mam sobie ferie i co robię w ich pierwszym dniu? Wstaję o 6.25, żeby pogadac na skejpie o 6.30. Tak kreatywnie <3.
Takie 3-godzinne gadanie. Lubię mówić z Tobą.
Ekspresowe mycie włosów i z buta na starówkę. Mega zimno :c.
Przybyłam 20 minut wcześniej. Poszłam do Biblioteki Pedagogicznej (B.P.) i tam taki ciut nieogar, bo nie zauważyłam spisu miejsc, co, gdzie i jak.. I piętro - czytelnia. No ok. Weszłam, przedstawiłam sprawę, panie się zdziwiły, co jeszcze bardziej wzbudziło moje wątpliwości, czy trafiłam w dobre miejsce.. Koło 10(godzina spotkania) poszłam do biblioteki naprzeciwko, bo może to o nią, myślałam, chodziło pani Edytce. Wypożyczyłam sobie książkę, która jest kontynuacją sagi, którą muszę dokończyć. W sumie jedną z wielu sag, które muszę dokończyć...
Jednak chodziło o B.P. Weszłyśmy tam razem z panią i zaczęło się. O rany rany. Rany x3, jeśli się nie umie części zdania (patrz: ja). No cóż, jakoś dało radę.
Mam jakieś 20str A4 ćwiczeń do tego + test jakiś bardzo trudny (słowa pani) zrobić + dała mi jeszcze 4/5 płyt + coś ala repetytorium. Pani chciała mi dać jeszcze jedną książkę, ale nie zmieściła mi się w torebce. A, trzeba wspomniec o kilku testach.
Powrót do domu. Zrobienie obiadu, spożycie go i na siłkę. Szakalaka, jest dobrze, ale wbiłam na nielegalu. Cóż.
Trzeba coś porobić z tych zadań, bo jutro do Inki na nockę. My szalone <3.
A Przemek sobie w nocy jedzie :c. I mnie obudzi, i będziemy sobie pisać.




42 dzień
1 dzień - 400.
 "My life is brilliant." 

sobota, 19 stycznia 2013

Budka telefoniczna

No bo wczoraj był bardzo fajny dzień :).
Koszula like a Damon <3. Aww.
I ta druga, co ją pięknie wypatrzyłam :3.
Nie było tak źle, jak mówiono.
Kolejki w sklepach i próba wbicia się przed kogoś.
-Powiedz, że jesteś kobietą w ciąży.
-Emm. Może lepiej matką z dzieckiem?
:3
Tak trochę nie poznałam Eli, dopóki nie podeszła na jakiś metr i nie powiedziała: CZEŚĆ, MONIKA!
Kawałek dalej szedł Turuś z kimś. Nie wiem, z kim, jestem ślepa.
Trochę Empik.
"Życie Pi." Mega spoko film. Super efekty, wzruszająca historia, tylko trochę krótka :c.
Cztery chichoczące dziewczyny i "daj mu buzi!".
Budka telefoniczna i przejmowanie się przez niektórych opinią innych.
Potem tam, gdzie zawsze. Ciąży nade mną klątwa :/. Dwa razy z rzędu może być przypadkiem, ale cztery? Nie.
Takie trochę smutne pożegnanie :c.
Będę tęsknić.
Już tęsknię.

Mam na sobie Twoją bluzę i mimo tego, że jest mi w niej gorąco, nie zdejmę jej.

Dziś rano basen. Mało, bo KTOŚ nie wziął okularków..Mama mistrz -.-.
Tak trochę idę sobie poszyć to serducho na technikę, ciało :D.

"I tak się trudno rozstać."

środa, 16 stycznia 2013

Perfekcyjny spadek humoru pod koniec dnia.
Zapowiadają się cudowne dwa tygodnie.

Brat Rudej

Eloszki. Dziś pobudka rano, żeby spotkać się z takim jednym.
"Co Wy tu robicie u pierwszaków? Co za obściskiwanie się?" Szkoda tylko, że nic takiego nie było -.-
Szukanie miejsca. Tak, tak, tchórzliwa, panikująca ja.
Fajne piosenki na mszy :D.
Angol. Pseudo pytanie z tabelki. Szyk przymiotników w zdaniu.
Niemiecki. Pisanie kartkówki z marszu, jak świetnie. I przepytywanie. Mnóstwo zadań i innych rzeczy na po feriach, jak słodko.
Dwa polaki. Argumentowanie, dlaczego nie powinno być kartkówki. Wyszło :DD. Będę reporterem, szaklaka. Bynajmniej chciałabym spróbować.
Na przerwie między polskimi młody Rudy wbił do naszego miejsca spotkań. Potem zaczął mnie kopać, a ja.. A ja nie będę pozwalała się kopać dzieciakom. Tak, jestem agresywna, tak, mogłabym zrobić mu krzywdę, tak, jestem okropna, podła, zła i bez serca. Jak Ci się to nie podoba, to..
Fizyka. Pk. Pozdrawiam zadanie 17 i 4 -.-.
Chemia. Kolejny dziki sposób na sole. Jutro pk. Nie wychodzi mi wyrównywanie; jak wyrównam w jednym, to źle wyjdzie w drugim, potem znowu i znowu -.-. Grr.
Zwolnieni z religii.

Ze zboczonym Dansem i Adamem po banany. PSS bananów nie mają, warzywniak bananów nie ma, drugi miał.

Zrobiłam placki bananowe i, o dziwo, wyszły mi :D. Nie mówiąc o pierwszym, który stał się mini ośmioma... I drugim, "puszysty na zewnątrz, kremowy w środku", jak to pięknie ujął brat.

Właśnie dowiedziałam się, że pewien chłopak z klasy gada z innym chłopakiem z klasy o moich cyckach.
Jak słodko.

Wczoraj były dwa tygodnie <333.

Jest dobrze. 
Jutro alergolog, trochę niefajnie.
Ale piątek.. może będzie nasz. 
A potem..
Ferie. 

"Kobiety są tak trudne do przejrzenia, ponieważ każda z nich stanowi wyjątek od reguły."



niedziela, 13 stycznia 2013

Sanki

W ten weekend w ogóle się nie wyspałam :/.
Dziś z kolei pobudka rano, bo na 9.00 na Chroberkę. Wyglądanie jak czub <3.
Tak trochę zepsuli górkę, bo ją "znarciarzowali" i nie ma miejsca dla saneczkarzy. Co chwilę wywali nas(Ankę i mnie) gdzieś indziej. Anka jaki zjazd na twarz, hahahah xD.
W końcu się zbuntowałyśmy i pojechałyśmy z Ani mamą na dolinkę. Tam dzikie zjazdy. I oczywiście, sturliwywanie(?) się z górki. Dostałam kopa w łeb od rozpędzonej Anki i do tej pory mi trochę niedobrze. :/
Poza tym całkiem spoko. Ale to już nie to samo, co kiedyś. Gdyby mi rękaiwczki nie zmokły, rozpętałabym bitwę na śnieżki albo ulepiłabym bałwana, noale.. Może kiedy indziej, z kimś innym.
Ostatnie chwile z tatą, znowu :c.
Tak trochę niedługo jedziemy po bluzkę. Tylko nie wiem, którą wziąć. Tiaaa.
I nauczyć się z niemca ciut trzeba, i biologii, coby jutro nie uczyć się po nocach.

Coraz częściej myślę o wydarzeniach, które nadejdą, wyobrażając sobie, jakie to będzie okropne, przez co popadam w złość i smutek. Nie potrafię tego zatrzymać. Za bardzo mi zależy.

Zepsułam Twój kontakt :c. Naprawiłam go co prawda, zmieniając mu nazwę, ale.. to już nie to, co wtedy :c.

"Trying not to love you."

sobota, 12 stycznia 2013

Basen.

Hmhm. Rano pobudka. Głównie przez budzik taty, który szłam wyłączyć przez cały dom. Mogłam nie wysyłać mu tej melodii :/.
Basen na 8.30. Byłam jedyną dziewczyną pływającą tam. Ciut dziwnie. Mało ludzi, co akurat się chwali. Na początek to, co zawsze, czyli 10x zmienny (kraul, grzbiet, żaba). Po 13 długościach ogarnęłam, że przepłynęłam je w 6 minut i takie WTF? No okej. Potem postanowiłam, że popłynę sobie 10 długości kraulem bez przerwy, z racji tego, że to idzie szybko i się przy tym człowiek męczy. Tylko trochę 2:1 było, kiedy się zakrztusiłam, reszta 3:1. Pod koniec 10 długości żabką, bo taki Ktoś bardzo szybko nią pływa i to była motywacja i temat rozmyślań.
Do taty do gabinetu. Fotel, w którym można zasnąć [*].
Na zakupy. Jenki.
Potem do Cerfa. Oczywiście bez wejścia do Croppa i House'a by się nie obyło. Tata powiedział, że może mi kupić taką jedną bluzkę, ale zapomniałam o tym :c.
Faceci potrafią wybierać wycieraczki tak długo, jak kobiety buty. Dowiedziałam się dzisiaj, że wycieraczki powinny mieć dwa różne rozmiary. Hm.
Skończyłam czytać beznadziejną lekturę do olimpiady. W sensie nie skończyłam, ale zaprzestałam po pierwszej części. Jeszcze dwie. Plus kolejna. Grr. Jakie to nudne, mamo :c.
Mam nadzieję, że pogadam sobie dzisiaj z takim jednym na skajpaju. :)


"Meżczyznę można wykastrować jednym zdaniem: wolę byś był moim przyjacielem niż kochankiem."
Ta. Tyle, że trzeba jeszcze mieć co kastrować.

piątek, 11 stycznia 2013

Śnieg

No hej. Trochę długo nie pisałam, ale nie było o czym i dużo pk miało być. Miało być, bo oczywiście połowa mojej nauki poszła się walić, bo tych pk nie było.

Dziś dobry dzień. Miałam sobie kulturalnie wstać o 8.20, ale jakiś Ktoś mnie obudził :/.
Matma. Oddawanie pk, poprawianie ich, wystawianie ocen i zachowania.
Geo. Jakieś klimaty i inne dziwne rzeczy. Dopisywanie do mapki dodatkowe miejsca, które trzeba znać. Bo mi się w życiu przyda straszliwie Mały Bełt, Duży Bełt i inna cieśnina na "S"(?), która jest przy Danii(?) i Połwyspie Skandynawskim. A będzie można poprawiać prace tylko raz na semestr. Przez Julkę,która ściąga siedziąc w pierwszej ławce -.-
Dwa polaki. Związki wyrazowe. Wreszcie ogarnę tę przynależność, rządy i zgody. Dostałam kolejną książkę do olimpiady. Matko, coś, co pani miała na studiach. Super. Na pewno dużo zrozumiem.
Dwa wfy, czyli wyjście na dwór. No tak, śnieg po kostki. Koturny, bitwa na śnieżki i pełno śniegu w butach nie są zbyt dobrym połączeniem. Taki tam Awiżeń, który chciał się rozpędzić, żeby kopnąć w płot (tak wtey ładnie śnieg odskakiwał) i się przewrócił pod moje nogi, ahahah :DDD. Tak trochę bitwa z Marcinem. I Tomasz na ziemi, który,próbując wyjść cało z tej hańby, zaczął robić aniołka :D.
Po wfie taka trochę bitwa na śnieżki z Przemkiem. Takiego zeza dawno nie widziałam :P. I co chwilę gleba, bo ktoś mnie przewracał.. ale łapał potem.
Fajnie było :>. I nawet zimny śnieg mi nie przeszkadzał.

A teraz się kładę, bo chce mi się spać i boli mnie glowa.

"Każdego dnia, gdy leżysz omdlały na ziemi stajesz się silniejszy." Taki Przemkowy motywator :D.

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Jest beznadziejnie.

Nie pisałam wczoraj, bo nie miałam kiedy. Były śmieszne jasełka. Odprawiłam prawie całą Liturgię Słowa, czy jak to tam się zwie.

Dziś pierwszy niemiec, druga lekcja z nową panią. Pytała wyrywkowo. Szaszasza. Zaplusowałam u niej. Tryb rozkazujący.
Zamiast dwóch matematyk - pierwsza z panią vice = polski, drugi z panią U.P., czyli nic nie robienie, które przeznaczyłam na naukę historii.
Historia. Poprawa prac klasowych o takim jakby średniowieczu wczesnym.
"Mistrz zaś czytał gazetę[...]"
"Po obiedzie poszłem na trójpolówkę zobaczyć, jak plebsy sobie radzą."
"Moja żona często w domu tworzy rozety na ofiarę do kościoła."
Nono.
Angielski - kartkówka. Dziena, Zuz. Jednak okulary czasem się przydają.
Polski - dalsza część Papkina.
Wos - pk z podręcznikiem. Chyba będzie dobrze. Kartki mi nie starczyło :c.
Kółko z polaka. Funkcje zdań, czy coś. Taaaak :DD. I ta rozmowa o Ostrym i pani komentarz.

Trochę czekania z Anią i Przemkiem. Kaftan bezpieczeństwa :c.

Miałam dziś koszmar, choć, gdy go opiszę, nie wyda Wam się straszny. Też mi się taki w nocy nie wydawał, dopiero, jak szłam do szkoły zaczęłam go analizować.
(19.19 - ktoś mnie kocha.)
Okej, wracając do tematu snu. Snił mi się chory psychicznie chłopiec, który widział duchy z czymś zielono-brązowym na twarzy. Smiał się ze wszystkiego i co chwilę powtarzał "Nowa Zelandia." Zaczął on potem mieć te dziwne kolory na twarzy, co tamte duchy. Pojawiłam się koło Carrefour'a, szukając jakiegoś odstraszacza duchów, egzorcystę. Rozmiawiałam z nim o Bogu i pytałam się, dlaczego On chce tego czegoś dla tego chłopca. Powiedziałam, że to złe. Facet zacytował mi jakiś fragment, gdzie była mowa, że takie coś jest dobre, jeżeli człowiek jest stary, niedołężny lub śmiertlenie chory. Przebywając z tym chłopcem od "Nowej Zelandii" zaczynałam się śmiać razem z nim ze wszystkiego. Jego mama siedziała na dywanie i dziwnie na nas patrzyła.
Hm, tyle pamiętam.

Nowa Zelandia, czyli chyba podświadomość wysyła mi informacje o przymusie nauczenia się na geo. Cóż. Trzeba się słuchać, spadam więc.

Jutro na 7.10 wfy, a potem teatr. Cudnie :/. Idę się uczyć tej mapki i na pk. z religii. Grr. To nie było miłe, ojcze.. :/

Tydzień bez zawalenia i ściemy. Jestem z siebie wyrąbiście dumna <3.

Mamy miesiąc :).


"Złap mnie za rękę
 Na koniec mapy zabierz mnie."

piątek, 4 stycznia 2013

Szpanda.

Dzień całkiem pozytywny i przypałowy.
Trochę słabo rano było.
Przepraszam za moje "niezbyt". Tak, to było chamskie.
Z matmy p.k. No tak. Cudnie.
Geo, czyli notowanie. W sensie chyba tylko ja to robię, przy czym dwa razy pani podawała 3 przykłady, a ja zapisałam tylko dwa, bo trzeci zdążyłam zapomnieć. Pamięć [*].
Dwa polaki. Pytanie Adama i Pawła. "Mam się uczyć z polaka?" Wczoraj Cię zmyliłam, tak wiesz :D.
Dwa wfy, w zasadzie jeden. Spacer po dolince.
-Czemu masz takie zimne ręce?
-... Bo jestem dobra w łóżku.
I Daniel sprawdzający wszystkim temperaturę rąk i zachwycający się moim poziomem.. Ekhem.
Idziemy sobie spokojnie z Adamem i rozmawiamy na poważne tematy wspomnień. No i akcja z panią i papierosem ://. Jak to ujął Kiksi "+1 do lansu". Nieważne xD.
Patrzenie w słońce i rozkminanie oczu z Adamem :D.
Dowiedziałam się, że mam zajedwabiste oczy :3. Dziękuję : ).
Po wfach tak trochę czytanie podręcnzików do polaka i angola :D.

Przyszły po mnie Inka z Dominiką, haha.
D. w czapce pandy, a jak.
Na Mickiewicza. Karuzela w błocie = D. próbująca nas kręcić :D.
Do Leclerca. Takie wielkie kręcidło, co nie, Pando?
Następnie do chińczyka. Bo Panda nie widziała chyba ciuchów dla malych dzieci i jarała się ich rozmiarem.
Wsikanie "Koalą" w oczy Pandzie, po czym otrzymanie męską podróbką Bossa. Fuuu :C. Prądowe myszki i gumy, szakalaka. Inka jest tchórzem i nie chciała :C.
Maski z "Krzyku" i jakieś dziwne, Inka <3.
Uciekanie przed D. w sklepie, no tak.
Obczajająca nas babka i śledząca nasze poczynania ekspedientka :/.
"Jak byłoby mi w blondzie?" - czyli przymierzanie peruk.
Następnie do Pandy. Ubrałam jej czapkę , założyłam na twarz i dziewczyny prowadziły mnie i do ludzi "Dzień dobry, kupi pan pandę?" Najpierw ja tak prowadziłam Inkę, zaczepiłam jakiegoś faceta, który zaczął się śmiać takim śmiesznym śmiechem, ahhaha xDD.
Jakaś pani się nie odezwała :/.
A te dwie, Inka i D. tak mnie prowadziły, że walnęłam twarzą w słup. Podobno "Panda uderzyła w słup i śmiesznie odskoczyła". No beka niesamowita ... :P
Dalej już w nic nie uderzyłam, rozśmieszyłam parę osób. :D
Jak łatwo jest uszczęśliwić człowieka .
Do D. do domu. Próba odpalenia karaoke, no cóż. Wyszło, że nie umiem śpiewać. A nie mówiłam?! 
Gra w pana. Hahah, mistrzu. Kto przegrany, ten miał być Pandą. Biedna Dominika.
Jeżdżenie windą z czapką na łbie przez Pandę. 
Potem szukanie Inki po wszystkich piętrach, bo się zgubiła :/.
Po Inkę do domu (bo sobie poszła). Jest głupia i się na mnie obraziła.
Wyciągnęłyśmy ją z domu (ten dar przekonywania Pandy, hahaha)
-Ma czapkę pandy i szpanuje.
-Szpanda.
Z Lawią do mnie na osiedle.
Dzwonienie po Daniela, który juz tu nie mieszka.
Zauważenie psa, który był podobny do tego, ktorego razem z D. widziałyśmy na plakacie o zaginięciu. Zawołałam go imieniem podanym na ulotce i się odwrócił. Zaczełyśmy go gonić, ale chwila nieuwagi i uciekł :C. A byłaby taka fajna akcja..
Potem po Radzisza, który nie chciał wyjść. Pogadałyśmy chwilę z jego mamą:
-Mateusz niedawno wrócił z kościoła i pewnie dlatego nie chce wyjść. Możecie przyjśc do góry, jeśli chcecie..
I nagle słychać głos - No nie, mamo, bez przesady.
Hahahahahahah xDDDDD.
Konik z Inką i Lawia uciekająca w złą stronę :3.
"Ale z Ciebie krejzol" i śmiech Dominiki na całe osiedle xD.
Prawie dostała z mocnego kopa, jak przebiegła mi przy huśtawce. Uratowałam psu życie.

Dobrze, że napisałeś, co czujesz.

"Miłością podbijamy kosmos."






czwartek, 3 stycznia 2013

Bumbum.
Alergolog na rano, niefajnie, bo mnie chemia ominęła. I gw :/.
Taki ładny włam na informatykę. Wykradnięcie dziennika, oddanie prezentacji. Dzięki Kiksi za schemat :*. Gadanie z panem i śmianie się z nim z Julki.
Spotkanie trójek. Ogarnięcie Czadu i Unicefu. No cóż.
Technika. Druga część robienia z gliny. Hahahaha, mój cegłowy żółw dostał szóstkę. Taka tam Ruda i pytanie o alfabet. Gdzie jest "Z"...
Dwie muzyki. Granie na dzwonkach "Tańca z szablami". Jak szybko :ooo. Ogarnęłam pod koniec lekcji prawie.FisfisfisfisfisfisfisfisfisfisfisfisfisfisFfisfisfisFfisfisfisFfisfisfis Grrr. Za tydzień na ocenę, jak suodko <3. Pani vice dyra na drugiej lekcji. Filip z bębnem i ta Julka ogarniająca marakasy xD.
Matma - powtórzenie. No spoko, jutro pk, a ja nie umiem . Suodko x2.
Geo. Oddawanie pk. 5 i 3+ z mapy, haha. Trzeba poprawić, bo zniszczyło mi to ocenę. :/

Tak trochę wczoraj fajnie z Przemkiem na gadu. :D

-Nie, nic. Po prostu.. nic.-hm, nie wnikam
nigdy tego akurat nie rozumiałem i chyba lepiej będzie jak wnikać nie będę-Czego, nagłego "nie, nieważne"?-si-Nie tylko Ty się nad tym zastanawiasz :D-Z resztą
zwykle oznacza to, że przedstawiciel płci męskiej coś spieprzył
ja wolę nie wnikać co spieprzyłem albo zrobiłem nie po czyjejś myśli :DJakie to mądre :3.


-misio się do kmpa dował
dorwał*:c
<kilka godzin później>-misio?-szeja?
Jak misio to nie ja, tylko ten drugi pszemko? xD
Hahahahah xD. Uwielbiam <33.

Bal przebierańców vel dyskoteka 15-ego będzie. Jakieś pomysły na przebranie dla mnie?

Rada na dzisiaj:
Nigdy nie kłóć się z kobietą.
:3

"Każda kłótnia uświadamiała jej, jak bardzo był dla niej ważny. "
Nawet jeśli ta kłótnia nie była poważna.





środa, 2 stycznia 2013

Środa.

Au. Właśnie walnęłam się w głowę. Mocno.
Mój brat jest idiotą i właśnie podrapał mnie w szyję.

Śpiewanie psalmu na Mszy. Ekhem.
Nie było Martynki, więc musiałam śpiewać jako "prowadzący", bo Zuzia i Hania nie wyciągały kolęd. :/
I taki Awiżeń, siedzący za Tobą i komentujący "Jak głośno". To sobie śpiewaj niewiadomoczymgłośno.
Angol. Jak zwykle oczywiście wyszło na to, że jestem zła i pyskata.
Niemiec. Nowa pani, która ma opinię strasznej. Porozsadzała nas. Tak, pierwsza ławka tuż przy biurku, z Anią na szczęście. Czytanie dialogów. I p.d. i zapowiedzenie kartkówki, jak świetnie.
Polak jeden - kończenie poprzedniej lekcji.
Polak drugi - poprawa prac klasowych z imiesłowów i oświecenia. Pozderki, dostałam lepszą ocenę za imiesłowy, haha.
Fizyka (<33.). Kartkówka. Oczywiście mimo rozsuniętych ławek, musiałam się przesiąść do Rudej i Julki, po czym jeszcze odsunąć się w sam róg, jakbym niby miała od nich ściągać. -.- Powtórzenie, czyli Pepe rysujący w mojej książce Meksykaninów ://. Zadania z Asią, nono. Będę lektorem w audiobookach, mogę mieć taki monotonny głos.
Chemia, czyli kartkówka z desocjacji, ale też wzory :/. Nie wiem, co to wyszło. Takie dzwonienie do Przemka, jak pisał p.k. Taka szkoda, że zepsułam Ci rozwiązanie. Bardzo inteligentne mieć temat z przykładem, który osoba pisząca p.k. ma na niej. Hm.
-Uuuu, ktos tu dostał jedynkę.
-On pierwszy raz pisze.
-:C
-Ładnie to tak śmiać się z cudzego nieszczęścia?
Bezsercowa Asia :3.
Doświadczenie, czyli jakaś reakcja zobojętnienia. Nie wlewać octu, prawda, Asiu? :>
Chciałyśmy to przeprowadzić na Adamie, nie w probówce, ale no :c.
Tak, jestem kojonem. No, dzięki.
Religii nie było, bumbum.

Idę robić niemca i angola, bo będę systematyczna w tym roku, hahah.

Jutro alergolog, znowu będzie aua :c. I nie będzie mnie na chemii, a znowu ważny temat. Jak ja to uwielbiam. :/

Lumosa już nie ma. Tak trochę.. przykro, bo byłam na nim dobre kilka lat. Zawiązałam tam znajomości ze wspaniałymi osobami. Z tymi mniej wspaniałymi też, ale jednak.. :C

Śpiewu, śpiewu. :3

"Kochał w niej to, że śpiewała do szczotki do za­miatania, że tańczyła i potrafiła śmiać się z byle czego. Była jego osobistą wariatką na wyłączność. "

wtorek, 1 stycznia 2013

Nowy Rok

Jeszcze nie skończyli strzelać..

No to tak.
Sylwester powiedzmy, że nie był najgorszy, ale szału nie było, dupy nie urywało.
Przyjechał po nasjakiś potwór. "Ale mama mówiła, żebym nie wsiadała do samochów obcych facetów". Czyli pan Kurak w masce.
Oprócz Kuraków i nas, przyszli jeszcze jacyś państwo z 17-letnim synem ^^. Michał, czyli Andrzej. Dobry komentator horrorów, hehs.
"Sierota" i jacyś zniewoleni, uwięzieni, nękani czy coś.
Wbijanie wszystkim dookoła jako rodzaj odstresowywania <3. Ale to tylko do północy, zmieniam się. HAHAHAH, nie.
Tak trochę szliśmy na Chrobrego i jak wyszliśmy o 23, tak wróciliśmy o 1.30.. Wejść na górkę, a potem z niej zejść, no pewnie. Zrobiłam sobie coś z kostką, kocham po prostu :/.
Taki tam brat odpalający petardy i jedna wystrzelona prawie w niego, ale nie przez niego samego, tylko gościa z tyłu. Tak, skomplikowane zdanie. Jestem mistrzem i za którąś tam próbą też mi się udało podpalić petardę :D.
Upijanie się szampanem z Anią i Olą, nono. Dzikie dense z radiem Eska i sprawozdanie na żywo z góki Chrobrego. Kamera ma wszystko, xoxo.
Drugi horror obejrzeliśmy potem. Nie zrozumiałam jego sensu, bo pisałam z takim jednym. Spac mi się chciało, nudny byl :c.
Koło 3 się skończył, no to starszym zachciało się grać w kalambury. Taaa, mam takie hasla, że o rany. Co ma "kwiecien-plecień, bo przelata trochę zimy, torchę lata" do Adama Małysza? :/ "Na mądrej głowie włosy nie rosną"... Było tak pięknie narysowane, ale nikt nei znał tego wspaniałego przysłowia <3.
Po piątej wróciliśmy, wstałam przed 11, popisalam trochę z pewnym Ktosiem, po czym poszłam spać dalej.

Jest w pół do piątej, a ja w piżamce. Tak zostanie.
Muszę nauczyć się fizyki i psalmu, bo Ela mnie poprosiła, żebym zaśpiewała. Będzie żydowskie wycie <3.

"Byłaś jak obce ziemie, niebezpieczna
Kto cię raz spróbował
 Nie mógł przestać"