poniedziałek, 7 stycznia 2013

Jest beznadziejnie.

Nie pisałam wczoraj, bo nie miałam kiedy. Były śmieszne jasełka. Odprawiłam prawie całą Liturgię Słowa, czy jak to tam się zwie.

Dziś pierwszy niemiec, druga lekcja z nową panią. Pytała wyrywkowo. Szaszasza. Zaplusowałam u niej. Tryb rozkazujący.
Zamiast dwóch matematyk - pierwsza z panią vice = polski, drugi z panią U.P., czyli nic nie robienie, które przeznaczyłam na naukę historii.
Historia. Poprawa prac klasowych o takim jakby średniowieczu wczesnym.
"Mistrz zaś czytał gazetę[...]"
"Po obiedzie poszłem na trójpolówkę zobaczyć, jak plebsy sobie radzą."
"Moja żona często w domu tworzy rozety na ofiarę do kościoła."
Nono.
Angielski - kartkówka. Dziena, Zuz. Jednak okulary czasem się przydają.
Polski - dalsza część Papkina.
Wos - pk z podręcznikiem. Chyba będzie dobrze. Kartki mi nie starczyło :c.
Kółko z polaka. Funkcje zdań, czy coś. Taaaak :DD. I ta rozmowa o Ostrym i pani komentarz.

Trochę czekania z Anią i Przemkiem. Kaftan bezpieczeństwa :c.

Miałam dziś koszmar, choć, gdy go opiszę, nie wyda Wam się straszny. Też mi się taki w nocy nie wydawał, dopiero, jak szłam do szkoły zaczęłam go analizować.
(19.19 - ktoś mnie kocha.)
Okej, wracając do tematu snu. Snił mi się chory psychicznie chłopiec, który widział duchy z czymś zielono-brązowym na twarzy. Smiał się ze wszystkiego i co chwilę powtarzał "Nowa Zelandia." Zaczął on potem mieć te dziwne kolory na twarzy, co tamte duchy. Pojawiłam się koło Carrefour'a, szukając jakiegoś odstraszacza duchów, egzorcystę. Rozmiawiałam z nim o Bogu i pytałam się, dlaczego On chce tego czegoś dla tego chłopca. Powiedziałam, że to złe. Facet zacytował mi jakiś fragment, gdzie była mowa, że takie coś jest dobre, jeżeli człowiek jest stary, niedołężny lub śmiertlenie chory. Przebywając z tym chłopcem od "Nowej Zelandii" zaczynałam się śmiać razem z nim ze wszystkiego. Jego mama siedziała na dywanie i dziwnie na nas patrzyła.
Hm, tyle pamiętam.

Nowa Zelandia, czyli chyba podświadomość wysyła mi informacje o przymusie nauczenia się na geo. Cóż. Trzeba się słuchać, spadam więc.

Jutro na 7.10 wfy, a potem teatr. Cudnie :/. Idę się uczyć tej mapki i na pk. z religii. Grr. To nie było miłe, ojcze.. :/

Tydzień bez zawalenia i ściemy. Jestem z siebie wyrąbiście dumna <3.

Mamy miesiąc :).


"Złap mnie za rękę
 Na koniec mapy zabierz mnie."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz