sobota, 12 stycznia 2013

Basen.

Hmhm. Rano pobudka. Głównie przez budzik taty, który szłam wyłączyć przez cały dom. Mogłam nie wysyłać mu tej melodii :/.
Basen na 8.30. Byłam jedyną dziewczyną pływającą tam. Ciut dziwnie. Mało ludzi, co akurat się chwali. Na początek to, co zawsze, czyli 10x zmienny (kraul, grzbiet, żaba). Po 13 długościach ogarnęłam, że przepłynęłam je w 6 minut i takie WTF? No okej. Potem postanowiłam, że popłynę sobie 10 długości kraulem bez przerwy, z racji tego, że to idzie szybko i się przy tym człowiek męczy. Tylko trochę 2:1 było, kiedy się zakrztusiłam, reszta 3:1. Pod koniec 10 długości żabką, bo taki Ktoś bardzo szybko nią pływa i to była motywacja i temat rozmyślań.
Do taty do gabinetu. Fotel, w którym można zasnąć [*].
Na zakupy. Jenki.
Potem do Cerfa. Oczywiście bez wejścia do Croppa i House'a by się nie obyło. Tata powiedział, że może mi kupić taką jedną bluzkę, ale zapomniałam o tym :c.
Faceci potrafią wybierać wycieraczki tak długo, jak kobiety buty. Dowiedziałam się dzisiaj, że wycieraczki powinny mieć dwa różne rozmiary. Hm.
Skończyłam czytać beznadziejną lekturę do olimpiady. W sensie nie skończyłam, ale zaprzestałam po pierwszej części. Jeszcze dwie. Plus kolejna. Grr. Jakie to nudne, mamo :c.
Mam nadzieję, że pogadam sobie dzisiaj z takim jednym na skajpaju. :)


"Meżczyznę można wykastrować jednym zdaniem: wolę byś był moim przyjacielem niż kochankiem."
Ta. Tyle, że trzeba jeszcze mieć co kastrować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz