piątek, 4 stycznia 2013

Szpanda.

Dzień całkiem pozytywny i przypałowy.
Trochę słabo rano było.
Przepraszam za moje "niezbyt". Tak, to było chamskie.
Z matmy p.k. No tak. Cudnie.
Geo, czyli notowanie. W sensie chyba tylko ja to robię, przy czym dwa razy pani podawała 3 przykłady, a ja zapisałam tylko dwa, bo trzeci zdążyłam zapomnieć. Pamięć [*].
Dwa polaki. Pytanie Adama i Pawła. "Mam się uczyć z polaka?" Wczoraj Cię zmyliłam, tak wiesz :D.
Dwa wfy, w zasadzie jeden. Spacer po dolince.
-Czemu masz takie zimne ręce?
-... Bo jestem dobra w łóżku.
I Daniel sprawdzający wszystkim temperaturę rąk i zachwycający się moim poziomem.. Ekhem.
Idziemy sobie spokojnie z Adamem i rozmawiamy na poważne tematy wspomnień. No i akcja z panią i papierosem ://. Jak to ujął Kiksi "+1 do lansu". Nieważne xD.
Patrzenie w słońce i rozkminanie oczu z Adamem :D.
Dowiedziałam się, że mam zajedwabiste oczy :3. Dziękuję : ).
Po wfach tak trochę czytanie podręcnzików do polaka i angola :D.

Przyszły po mnie Inka z Dominiką, haha.
D. w czapce pandy, a jak.
Na Mickiewicza. Karuzela w błocie = D. próbująca nas kręcić :D.
Do Leclerca. Takie wielkie kręcidło, co nie, Pando?
Następnie do chińczyka. Bo Panda nie widziała chyba ciuchów dla malych dzieci i jarała się ich rozmiarem.
Wsikanie "Koalą" w oczy Pandzie, po czym otrzymanie męską podróbką Bossa. Fuuu :C. Prądowe myszki i gumy, szakalaka. Inka jest tchórzem i nie chciała :C.
Maski z "Krzyku" i jakieś dziwne, Inka <3.
Uciekanie przed D. w sklepie, no tak.
Obczajająca nas babka i śledząca nasze poczynania ekspedientka :/.
"Jak byłoby mi w blondzie?" - czyli przymierzanie peruk.
Następnie do Pandy. Ubrałam jej czapkę , założyłam na twarz i dziewczyny prowadziły mnie i do ludzi "Dzień dobry, kupi pan pandę?" Najpierw ja tak prowadziłam Inkę, zaczepiłam jakiegoś faceta, który zaczął się śmiać takim śmiesznym śmiechem, ahhaha xDD.
Jakaś pani się nie odezwała :/.
A te dwie, Inka i D. tak mnie prowadziły, że walnęłam twarzą w słup. Podobno "Panda uderzyła w słup i śmiesznie odskoczyła". No beka niesamowita ... :P
Dalej już w nic nie uderzyłam, rozśmieszyłam parę osób. :D
Jak łatwo jest uszczęśliwić człowieka .
Do D. do domu. Próba odpalenia karaoke, no cóż. Wyszło, że nie umiem śpiewać. A nie mówiłam?! 
Gra w pana. Hahah, mistrzu. Kto przegrany, ten miał być Pandą. Biedna Dominika.
Jeżdżenie windą z czapką na łbie przez Pandę. 
Potem szukanie Inki po wszystkich piętrach, bo się zgubiła :/.
Po Inkę do domu (bo sobie poszła). Jest głupia i się na mnie obraziła.
Wyciągnęłyśmy ją z domu (ten dar przekonywania Pandy, hahaha)
-Ma czapkę pandy i szpanuje.
-Szpanda.
Z Lawią do mnie na osiedle.
Dzwonienie po Daniela, który juz tu nie mieszka.
Zauważenie psa, który był podobny do tego, ktorego razem z D. widziałyśmy na plakacie o zaginięciu. Zawołałam go imieniem podanym na ulotce i się odwrócił. Zaczełyśmy go gonić, ale chwila nieuwagi i uciekł :C. A byłaby taka fajna akcja..
Potem po Radzisza, który nie chciał wyjść. Pogadałyśmy chwilę z jego mamą:
-Mateusz niedawno wrócił z kościoła i pewnie dlatego nie chce wyjść. Możecie przyjśc do góry, jeśli chcecie..
I nagle słychać głos - No nie, mamo, bez przesady.
Hahahahahahah xDDDDD.
Konik z Inką i Lawia uciekająca w złą stronę :3.
"Ale z Ciebie krejzol" i śmiech Dominiki na całe osiedle xD.
Prawie dostała z mocnego kopa, jak przebiegła mi przy huśtawce. Uratowałam psu życie.

Dobrze, że napisałeś, co czujesz.

"Miłością podbijamy kosmos."






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz