sobota, 20 kwietnia 2013

Wycieczka

Sama siebie zaskoczyłam dzisiaj, bo powiedziałam wczoraj, że trzeba schudnąć i zrobiłam coś w tym kierunku ( i nie chodzi mi o niejedzenie). Pewnie i tak za dwa dni mi to przejdzie, ale cieszmy się chwilą, czy coś.

A tak w ogóle, spałam w innym pokoju, bo nad moim łóżkiem był wielgachny pająk na suficie, a Łukasz mi go nie chciał zdjąć :c.
Dostałam pokrzepiającego smsa od Przemka, dzięki, Poeto.

Wstałam niewyspana, ogarnęłam się i pojechałam z tatą na rower, co zawsze jest zabójczym pomysłem. Na Jelenią Dolinkę. Okok. Trasa leśna, po górkach i nierównościach, z nie wiadomo czym pod kołami, która zmęczyła mnie w ciągu chwili. Kondycja level -1. Nawet nie zero.
A na miejscu jeszcze lód i śnieg. Fajnie, nie?
Jak wyzywa się psy, to za Tobą nie biegną.
Droga powrotna ulicą cywilizowaną. Nie lubię tak jeździć. Czuję się niekomfortowo, taka krucha. A dziś mi Przemek jeszcze takich rzeczy naopowiadał, że nie mam zamiaru jeździć po ulicach.
25 km, chyba życiówka. Może spaliłam te naście kalorii.

Lubię czytać. Jestem od tego uzależniona. Chyba od zawsze byłam. Pokochałam ten fikcyjny świat bardziej niż rzeczywisty, zatracam się w książkach. Tak a propo książek i bibliotek.

Miałam ochotę na kisiel, ale zapomniałam i zrobiłam sobie kakao ;_;. Życiowe problemy.

"I said 'yes', you said 'no'"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz