Sialala, mam dobry humor, bo ćwiczę już dwa tygodnie z Mel B. Właściwie to 12 dzień, ale dwa dni były na regenerację mięśni, więc w sumie dwa tygodnie.
A tak w ogóle, to moja babcia jest super i zrobiła kopytka na słodko na obiad <3. Taki pierwszy większy posiłek od trzech dni.
I ćwiczyła ze mną trochę :ooo.
Poplątałam się na kartkówce z fizyki i znowu będą sapy od pani, jak ja tak mogę.
A pani M. to już w ogóle dzisiaj odpaliła.
Nie dość, że mieliśmy te śmierdzące kości w occie i wodzie przynieść i pokazać (Zuzi się rozwalił słoik z octem w plecaku na początku lekcji, tak więc możecie sobie wyobrazić smród..), to nie wszystkim to sprawdziła, ja się biedna prawie zrzygałam, zresztą druga Monika też. .. Może to imię taką wrażliwość daje.. nieważne. Wracając do tematu, patrzyła coś w dzienniku i powiedziała, że jak na następnej godzinie nie zaliczę zaległej pk to mam pałę (wspomnę tu o tym, że mieliśmy się umawiać po majówce na zaliczenie). No to ok. Nauczyłam się co nieco (mam nadzieję) i napisałam. Dziękuję Przemkowi, który tłumaczył mi dłubanie w uchu i równowagę. I ten, wykurzyłam tasiemca z Przemka brzucha :).
Jej, jaki dziki telefon.
Dziwnie ćwiczy się z truskawkami. W sumie teraz nie jest tak źle.
Naumiemy się za chwilę na matmę i czytanie <3.
"W życiu piękne są tylko chwile."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz