Na wstępie przepraszam Izu, że do niej nie wpadliśmy, ale 90km to jednak trochę jest, a chciałam, żeby Przemek jeszcze chodził. Chociaż on sam powiedział, że dałby radę. Faceci.
Bardzo miło spędziłam wczorajszy dzień. Przejechaliśmy jakieś 30km. Dość szybko, ale to dobrze. Z tym, że po zamianie rowerami już tak nie pędziliśmy. Ciekawe, dlaczego, prawda? ^^
W drodze powrotnej do restauracji z chińskim jedzeniem na starówce. Za dużo jedzenia, ale w sumie nawet dobre. Orientalny napój z puszki z napisami po polsku, a z brakiem napisów chińskich/japońskich.
Herbatka i rozmowa u mnie.
Przemek sierota zgubił telefon, ale znalazł go u mojej sąsiadki. Trzeba być mistrzem.
Samotny wieczór z "Szatą". Nie mogłam obejrzeć PW, więc teraz chcę to nadrobić.
Oszczędzamy energię i wodę. W sensie ja.
I idę dziś biegać może.W końcu, przełaje są niedługo, a ja sapie po 80m. Pozdrawiam kilometr do przebiegnięcia.
Kolejna tajemnica. Dziękuję, że mi ufasz.
"Można zabić się i chodzić dalej po świecie."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz