Na rano kółko z angola. Całkiem przyjemnie. Wierzymy.
Matma, która okazała się wychowawczą.
I konkurs. Zrobiłam 3 zadania na 5. Awiżeń nie będzie ze mnie dumny :c.
Jeeeny, jaka beka z Ostrego xD.
Po konkursie obiad i wyjście na zakupy. Ubrałam spódniczkę (!). Poszłam po Inkę, która, o dziwo, była w domu i wyciągnęłam ją stamtąd. Leclerc, jej dom, mój dom, jej dom i plany pójścia na Stare. Byłyśmy chyba wszędzie, ale nie tam. Uwielbiam gadać z Inką <3.
Ktoś jedzie samochodem, Inka bulwers.
-Ooo! Menda!
-Kto?
-Moja kuzynka.
-Co w rodzinie, to nie ginie.
Niektórzy by się za to śmiertelnie obrazili, ale zostałam tylko pobita przez Inkę. Niezbyt dotkliwie, trzeba dodać.
Potem wracamy, idziemy koło mięsnego, a Inka:
-Przeczytałam "gotowana golonka" i zobaczyłam swoje odbicie w witrynie...
Tak, nasz program na chudnięcie. Accepted. Do wakacji jeszcze trochę, wierzę w Ciebie.
" 'Boże, jaka ona jest śliczna.' "
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz