Zabieram się za pisanie tej notki już huhu. Tak więc po krótce.
W sobotę byłam sobie na rowerach w Kadynach z Przemkiem. Zjadały mnie wszelkie latające stworzonka. A gdy wracaliśmy, tak się rozpadało, że musiałam zostać u Przemka, na co w sumie nie narzekałam. I tak byłam sobie u niego do 22, i było fajnie. Poznałam mnóstwo ludzi z jego rodziny, a chciałam złożyć taką ninjowską wizytę..
Z wielkiej pracy klasowej z historii zostały wspomnienia, nie za fajne, bo tyle nauki poszło się.. um, pani podała 13 pojęć, z którymi trzeba było ułożyć zdanie złożone. Takie tam zdanie na 5 linijek, ale chyba poprawne. Chciałam zabrać się za jego rozbiór, ale poległam.
Na wfie bieganie na 100m. Upał 30 stopni, brak cienia, ale co tam. Nie żebym była zła na pana Tomka, który skasował mój wynik i kazał mi biec dzisiaj. Tia, poprawa o 2 dziesiąte. Dobre i to, skoro wszystko inne leci na łeb na szyję. To dość zastanawiające, zwłaszcza, że codziennie ćwiczę, a mimo to osiągam gorsze wyniki w tym wszystkim.
Próbujemy pozytywnie.
"W takim razie ja też nie żałuję, że się w Tobie zakochałam."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz