Dzień beznadziejny.
Alergolog rano. Nikogo fajnego.
Szkoła. Szczęśliwy numerek! Jaka szkoda, że na nic się nie przydał. -.-
Matma. Jakieś coś.
Tort o smaku kiszonych ogórków zawsze spoko.
Historia. Bez zeszytu, na szczęście pani nie pytała. Ale to rozwiązanie na krótki termin.
Angol. Powtórzenie na 5(?) stron. Zrobione na lekcji. Love.
Polak. Bajki Krasickiego. Liszka = lisica, nie taki robak!
Wosa nie było, zwolnieni.
Ale i tak zostałam w szkole.
Trochę śmiechu z Anią i Hanią. Taaak, jedzenie kukurydzy. Skąd ta woda?! Madzia i jej song. Staranie się z Fiflakiem o salkę do pingla, ale no.. system naszej szkoły <3.
Druga godzina na dworze spędzona na podawaniu piłek dzieciom i rzucaniem się cegłówkami z Przemkiem.
Julcia i jej pytanie. Zawsze spoko.
Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie.
Zeszyt z historii, twarda okładka.
Jak nie, to Rychle idzie sobie przepisywać zeszyt. Mogę się założyć, że jak już to zrobię, nagle zeszyt się znajdzie.
Bez treningu, bez basenu.
Chyba łapię doła.
Ale pozdrowię jeszcze ludzi, którzy nie znając mnie, mówią, że mam chłopaka. I to nie tego najbardziej podejrzanego. Fajnie się dowiadywać, że się ma chłopaka. :) Jestem tylko ciekawa, kto to. Hm. Może mi to ktoś uświadomi.
"Bo tutaj ciągle leje,
bo tutaj ciemność trwa."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz